Choć jesienna aura nie zawsze da się lubić, to akurat moje jesienne wpisy wyjątkowo przypadły Wam do gustu. Cieszę się, że wśród Was jest tak liczne grono miłośników jesiennej, ciepłej garderoby, ponieważ wraz z Dunedin Cashmere przygotowałam dla Was coś naprawdę extra! Tak jak wspomniałam już w poprzednim wpisie, mam dla Was fajny, bardzo prosty i przyjemny konkurs, w którym do wygrania jest wyjątkowy "jesienny niezbędnik minimalistki". W jego skład wchodzą dwa cudowne kaszmirowe swetry oraz kaszmirowa czapka i szalik. Nagrodę skomponowałam sama, aby mieć pewność, że będzie warto o nią powalczyć :). Markę Dunedin Cashmere poznałam na początku tego roku i od razu polubiłam za klasyczne, proste modele swetrów i dodatków, które genialnie prezentują się z resztą mojej garderoby. Jestem przekonana, że zwycięzca konkursu pokocha swój zestaw równie jak ja swoje perełki z Dunedin Cashmere.
Jesień ma wiele plusów, ale chyba same przyznacie, że krótkie i zimne, na dodatek deszczowe dni potrafią być przygnębiające.
Jakie są Wasze sposoby na jesienną chandrę?
Dajcie znać w komentarzach!:)
Nagrodami w konkursie są 1 x "jesienny niezbędnik minimalistki" (szary golf - ten sam model, który mam na sobie w tym poście, czarny sweterek, beżowa czapa i szary szalik) oraz 2 x szary wełniany szalik z Edinburgh Lambswool. Konkurs trwa do końca 14.11.2016. Powodzenia!
Regulamin
Apartament Castle Airbnb / Korzystając z mojego zaproszenia możecie otrzymać 85zł na pierwszą podróż.
WYNIKI
Moi drodzy, tylu zgłoszeń jeszcze nie było w żadnym konkursie na moim blogu. Czytanie Waszych zgłoszeń zajęło nam kilka godzin, a drugie tyle rozważanie, które z wypowiedzi powinny wygrać. Z bólem serca musieliśmy odrzucić tyle fantastycznych odpowiedzi. Ogromnie dziękuję Wam za tak wielkie zainteresowanie i zaangażowanie. Obiecuję, że to nie ostatni tak fajny konkurs na mojej stronie :) Zwycięzców proszę o kontakt mailowy.
Nagroda Główna, czyli kaszmirowy niezbędnik, trafia do:
bezdomna 06/11/2016, 13:25
Z jesienią jest jak z Buką z Muminków. Przeraża, niesie ze sobą strach i sam jej widok jest przygnębiający niczym obrazy C. D. Friedriecha. Uciekamy przed nią wystraszeni i zniechęceni, ale czy znamy jej prawdziwy charakter? Czy ktokolwiek próbował kiedyś przystanąć i ją zrozumieć? Jak życiu wszelakiemu potrzebne jest lato oraz radość, tak i jesień nie jest jedynie przykrą wypadkową. Niesie ze sobą reset, łagodne wyciszenie przed zmianami, niezbędne spowolnienie rytmu życia. Moim sposobem na jesień i związaną z nią chandrą jest spokojna akceptacja tej smutnej, ale orzeźwiającej pory roku. Dawno przestałam bać się Buki.
+ Dodatkowe nagrody w postaci wełnianych szalików. Miały być dwa wyróżnienia, ale ekipa Dunedin Cashmere postanowiła przyznać bonusowe trzecie :)
elitwiniuk @ interia.eu 06/11/2016, 13:32
Na chłodne, listopadowe wieczory - Jej ciepły głos. Na jesienne spadki humoru i depresyjne rozmyślenia - Jej życiowe, 60-letnie doświadczenie. Na szaro-burość za oknem - Jej klasyczne zdanie - "wracaj do domu, Bory Tucholskie są piękne nawet bez liści". Na wieczorne nudy - wspólne, niestety najczęściej polityczne, acz zawsze konstruktywne, dyskusje z czerwonym winem w dłoniach. Na rozterki sercowe - Jej wsparcie, kobiety doświadczonej przez los. Na przemakające buty i kurtki bez kaptura - Jej wspomnienia, że teraźniejsze zimy i jesienie to nic w porównaniu do tych, które Jej roczniki przeżyły. Obojętnie która pora roku trwa - telefon do Mamy jest zawsze wyjściem z każdej chandry. Nie ma cieplejszego swetra niż jej serce, nie ma bardziej twarzowej czapki, niż jej uśmiech. Mama jest moją jesienią, zimą, wiosną i latem. Dopiero z biegiem czasu człowiek docenia, ile ma szczęścia wokół. Jesiennego również :)
Mone Mau 14/11/2016, 02:04
Zgodnie z Ustawą nr 1 Kodeksu Dobrego Samopoczucia istnieje zakaz pojawiania się niejakiej 'Chandry', zwanej dalej 'Ch.' u wszystkich osobników płci żeńskiej oraz płci męskiej.
W przypadku złamania wyżej wymienionej Ustawy nr 1 przez 'Ch.' i pojawienie się w bliskim otoczeniu ludzi należy ze skutkiem natychmiastowym wdrożyć zasady postępowania kryzysowego, które określają następujące procedury:
Art. 1 Jeżeli dopadnie Cię 'Ch.' natychmiast zjedz min. 3 kawałki czekolady - wzrost stężenia w krwioobiegu łatwo przyswajalnych cukrów tj. glukozy usprawnia pracę systemu operacyjnego tj. mózgu, oraz powoduje wydzielanie hormonów szczęścia tj. endorfin, co znacząco zwiększa szanse na lepszą pracę mózgu i wygenerowanie pozytywnych myśli. Procedurę możesz powtórzyć, ale pamiętaj! Jest to środek DORAŹNY - przedawkowanie grozi otyłością!
Art. 2 Jeżeli nie masz ww. leku musisz natychmiast wykonać telefon do Przyjaciela/Przyjaciółki, jak nie odbiera to - dzwoń do innego Przyjaciela/Przyjaciółki. W oczekiwaniu na odbiór rób przysiady lub pajacyki - ruch wzmaga wydzielanie hormonów szczęścia tj. endorfin. Dalsze kroki postępowania ustala Przyjaciel/Przyjaciółka. Przypadki przedawkowania - nieznane.
Art. 3 W nawiązaniu do Art. 2 - jak myślisz, że nikt Cię lubi, bo nie odbiera telefonu spokojnie określ, która jest godzina - jak dzwonisz o 12 w południe to pewnie jest w pracy/szkole, a o 2 w nocy zdecydowanie większa część społeczeństwa śpi. Wtedy ustala się, że należy zastosować Art.1 wraz z dobrą muzyką - najlepiej taką, której słuchasz w wakacje lub podczas innych pozytywnie odbieranych przez Ciebie momentów życia. Możesz łączyć ją ze spacerem daje super efekt, ale musisz być konsekwentna/y! Pamiętaj o niezbyt wysokim natężeniu dźwięku w słuchawkach dousznych - grozi uszkodzeniem słuchu - a wtedy za parę lat nie usłyszysz słów pocieszenia od Przyjaciela/Przyjaciółki!!!
Art. 4 Niektóre osobniki oglądają filmy tj. komedie - ale uważaj na te z gatunku romantyczne - jeżeli jesteś singielką/singlem w 50% przypadków może to pogorszyć Twoje samopoczucie!
Art. 5 Jeżeli nic z ww. sposobów nie działa - idź spać i licz na pobudkę w lepszym humorze :) bo prawdopodobnie jesteś w niewielkim procencie osób wymagających niekonwencjonalnych działań, których ta procedura nie określa.
Artykuły mogą być wykonywane w dowolnych sekwencjach, a tak naprawdę każdy Osobnik powinien mieć własną - skrupulatnie opracowaną procedurę!
I... jak widać po wyżej zamieszczonych komentarzach pewnie ma, a ta oto powyżej jest moja własna dla niektórych może niezbyt jasna, ale dla jednej, małej Moniki - niezwykle skuteczna!
Anonymous 12/11/2016, 23:17
Jesień to specyficzna pora roku. Charakteryzuje się skłonnością to analiz i refleksji. Wtedy często wkrada się melancholia, niekiedy razem z nią nostalgia i oczywiście typowa, jesienna chandra. Czasem strzałem w przysłowiową dziesiątkę jest dobra komedia i kawałek pizzy, innym razem pochmurny dzień rozjaśniają czekolada i ciekawa książka, albo odrobina muzyki w parze z domową szarlotką. Zawsze kombinowałam i przygnębienie jakoś znikało.
W tym roku planowałam, że ucieknę - zapiszę się na kurs języka a wieczorami nadrobię serialowe zaległości, dopóki w moje ręce nie wpadła niezwykle inspirująca, wręcz magiczna, przepięknie wydana książka Marie Tourell Søderberg: "Hygge - duńska sztuka szczęścia" (Kasiu, koniecznie ją przeczytaj - warto!).
Tytułowe pojęcie "hygge" to filozofia życia Duńczyków, którzy ponoć są najszczęśliwszym narodem na świecie. Idąc tym tropem pomyślałam, że oni z całą pewnością nie mają problemów z określeniem "jesienna chandra", bo w ich słowniku taki termin zwyczajnie nie figuruje! Potrafią cieszyć się ze wszystkiego i znaleźć szczęście wszędzie!
Cóż...z ręką na sercu pozazdrościłam im, a zaraz potem zadałam sobie pytanie: - a właściwie to czemu ja nie mogę być taka jak oni?! -
I obiecałam sobie szukać własnego, osobistego hygge: - docenić chwile spędzone z bliskimi, - odnaleźć radość wśród dojrzałych pomidorów na kanapce zrobionej przez mamę, albo - między kolejnymi pomrukami kota, - delektować się samotnymi porankami w ciszy, - upajać się zapachem upieczonego ciasta, - ogrzać się ciepłym uśmiechem babci, po prostu sprawić by ukryte w aspektach codzienności hygge zmieniło moje życie, nastawienie do świata, pór roku i rozjaśniło szarą rzeczywistość.
Zdarza mi się, że zapominam o tym co naprawdę jest najważniejsze, pozwalam by depresja czy złość zawładnęły moim nastrojem, nie doceniam tego co mam i bywam kapryśna, autorka książki uświadomiła mi, że hygge jest idealnym rozwiązaniem (nie tylko na jesienną chandrę). Że warto się na chwilę zatrzymać i wyłączyć. Przestawić się z trybu ON na OFF. Dostrzec pozytywne wibracje wokół.
Więc tej jesieni mam jeden cel: szukać swojego hygge! I to będzie moja tajna broń na smutki, na jesienną chandrę, na złamane serce, na niepogodę, na kompleksy i...na wszystko! :)
pozdrawiam :)
Aneta
annett_abc @ yahoo.pl
Moim sposobem na przygnębiające jesienne wieczory jest oglądanie filmów, ale nie byle jakich! Uwielbiam spędzać długie popołudnia z kubkiem kawy w latach 50. Skupiam się wtedy nie tylko na fabule, ale również na strojach, makijażu i otoczeniu widocznym na ekranie. Często sama się nimi inspiruje. Podczas przerw oczywiscie nadganiam szkolne zaległości, ale o ile moja praca jest produktywniejsza, gdy wiem że czeka na mnie dalszą część filmu!
ReplyDeletePiękna, złota jesień zamieniająca się w bury i depresyjny krajobraz jest jednym z najbardziej przytłaczających zjawisk w ciągu całego roku. Do tego zmiana czasu, przez którą odnosimy wrażenie jakby ktoś ukradł nam kilka godzin z doby. Mamy wtedy do wyboru dwie rzeczy: schować się pod kołdrą i jakoś "przezimować", lub tak jak ja, celebrować ten czas, cieszyć się nim i wykorzystać go jak najlepiej. Pomaga mi w tym może przepyszna herbata z powbijanymi goździkami w plastry pomarańczy, ciepły sweter, trzaskające drewno w kominku, i teraz opcjonalnie: dobra książka lub ukochany serial. Kiedy jednak spędzanie czasu w zaciszu własnego domu nie pomaga, spędzam czas z najbliższymi w klimatycznych i uroczych kawiarenkach, zapominając o codziennej nudzie i przygnębieniu. No i oczywiście, jak na kobietę i blogerkę przystało, nic tak nie pokonuje jesiennej chandry jak udane zakupy w secondhandzie lub centrum handlowym.
ReplyDeleteKasia z bloga www.mowmikasia.blogspot.com
W jesienne przygnębiające wieczory uwielbiam, przy kubku mleczka i kawałku lub dwóch ciasta czekoladowego, tworzyć cudeńka z tektury czy starego prześcieradła na zajęcia z języka angielskiego, które prowadzę w przedszkolu ☺️ Tak, lubię swoją pracę.
ReplyDeleteKasiu przede wszystkim Twoje posty umilają mi te nie tylko jesienne chwile:) Masz przepiękny styl! A takim innym lekiem na jesienną i nie tylko chandrę jest długi bieg, który jak nic innego resetuje złe emocje, smutki czy stres. A po biegu czekają na mnie moje kochane dzieciaczki, moje prywatne słoneczka, które daja mi tyle ciepła i energii, źe niegrozna mi zadna jesień. Uwielbiam tez książki czytane pod cieplutkim kocykiem z kubkiem korzennej herbatki. Milutkiej jesieni Wszystkim życzę, cieszmy sie nią Dziewczyny i ubierajmy zgodnie z kolorami, jakie proponuje nam sama natura :)
ReplyDeleteO ile jesień jest "złotą polską jesienią", wszystko jest w porządku i nie potrzeba "jesiennych umilaczy" :) Wtedy wystarczy tylko wyjść na dwór na spacer do lasu z moim kochanym labradorem-Lucky'm (jak wrócę do domu na weekend), albo wyciągnąć na spacer do parku lub po warszawskim brzegu Wisły ukochanego mężczyznę (kiedy akurat przebywam w Warszawie, gdzie studiuję). Schody zaczynają się wtedy, kiedy rano wstaję, wyglądam przez okno, a tam deszcz albo, nie daj Boże, śnieg, a akurat tego dnia muszę jechać z jednego końca Warszawy na drugi, na siłownię. Wtedy mam ochotę zasunąć zasłony i wrócić do łóżka. Niestety tak dobrze nie ma, dlatego, jak szalona, gonię do ekspresu do kawy, aby tylko się dobudzić i nie ulec pokusie powrotu do ciepłego łóżka. Nie ma nic lepszego, niż gorąca, ulubiona kawa do śniadanka. Samopoczucie poprawia mi też fakt, że mogę narzucić na siebie wiele warstw, opatulić się nimi i dalej czuć się stylowa-uwielbiam jesienną modę <3 Wieczorami, gdy trzeba poświęcić czas nauce, ponieważ jesień to okres na uczelni, w którym kolos kolosem goni kolosa, lubię popijać sobie ulubioną herbatkę Twinnings English Breakfast z imbirem i plastrem pomarańczy. Nic bardziej nie rozgrzewa w chłodne, jesienno-zimowe wieczory :) A kiedy mam w końcu dzień wolny, uwielbiam zwolnić tempo, zwłaszcza wieczorem. Wówczas robię sobie takie "małe domowe spa": ulubiony peeling kawowy, musująca kula do kąpieli o zapachu wanilii i kawy, w powietrzu aromat ulubionej świecy zapachowej, a na twarzy naturalna, relaksująca maseczka. Za ścianą ukochany przygotowujący kolację lub otwierający butelkę wina. Po relaksującej kąpieli, wskakuję w ciepłą piżamkę i szlafroczek, razem z ukochanym zasiadam na kanapie do ulubionego filmu (teraz włączyła nam się faza na czarno-białe filmy z lat 30' lub kolorowe z 50-60'), a w czasie gdy oglądamy, wcinamy pyszną kolację i popijamy winem (jak na studentów przystało-Fresco, albo gdy kasa dopisze-Carlo Rossi). Jesienią też dużo więcej czytam, ponieważ (jak pewnie każdy) spędzam wtedy więcej czasu w domu. Bardzo lubię czytać książki fantastyczne, ale też biografie, zwłaszcza o ludziach związanych ze światem mody. Nie gardzę też periodykami modowymi, takimi jak Harper's Bazaar. Oczywiście nie można zapomnieć o lumpeksowych zakupach, jesienią głównie wełnianych, mięsistych swetrów, które sprawiają, że jesień jest bardziej przystępna :).
ReplyDeleteChoć za oknem szaro, buro,
ReplyDeleteMokro, zimno i ponuro,
Choć przez cały tydzień pada
I energia szybko spada,
Choć listopad słońce schował
I codziennie boli głowa,
To nie dajmy się zdołować -
Jesień może być bombowa!
Wykorzystaj moje triki,
Żeby chandrze popsuć szyki!
Rano szybka gimnastyka
I zły nastrój szybko znika!
Potem kawka, kawał ciasta
I poziom endorfin wzrasta :-)
W pracy zamiast narzekania,
Dobra płyta do słuchania.
Potem talerz pysznej zupy
I z przyjaciółmi wygłupy.
Nie ma czasu na zmartwienia -
Jeszcze tyle do zrobienia!
A wieczorem (albo w nocy),
Grzane winko i pod kocyk,
Z dobrą książką lub serialem -
Chandra mnie nie bierze wcale!
Bo gdy się myślenie zmieni -
To się widzi uroki jesieni! :-)
Gdy deszcz za oknem smutno łka,odpalam kompa i popijając korzenną herbatkę oglądam zdjęcia z minionego lata. Ponownie zachwycam się miejscami w których byłam, kolorem skóry muśnietej letnim słońcem i uśmiechami moich dzieci. I cichutko myślę już gdzie spędzimy kolejne wakacje oglądając zdjęcia z blogów rożnych podróżników.
ReplyDeleteJesienna aura potrafi być nieprzyjemna, ale mimo wszystko warto czasem wyjść na spacer. Podobno nie ma złej pogody jest tylko nieodpowiedni ubiór :) Ciepły płaszcz, szalik i żadna jesień niestraszna. A w te zupełnie szare i deszczowe popołudnia można zaszyć się z przyjaciółmi w kinie lub jakiejś przytulnej kawiarni. Chandra nie ma szans :)
ReplyDeleteMieszkam w Finlandii gdzie jesienne wieczory przechodza w smolista czern nocy w zastraszajacym tempie by po pewnym czasie zlac sie w jeden niekonczacy sie ciag. Dlatego tak wzne jest by skupic swoja uwage na czyms pozytywnym i przyjemnym. Biore sie za wypobowywanie nowych przepisow, slucham ulubionej myzyki, koniecznie czytam - nawet pare ksiazek na raz i relaksuje sie przy yodze. Pozdrawiam wszystkich - nie dajmy sie chandrze!
ReplyDeleteW moim przypadku pomaga dobra organizacja. Jestem zajęta przygotowaniem się na studia i korepetycje, które prowadzę, więc nie mam czasu na roztkliwianie się nad sobą - jest tyle do zrobienia!
ReplyDeleteW dodatku każda ukradziona chwila -spacer po lesie, odcinek serialu (no dobra, na jednym się nie kończy) jest dzięki temu bardziej intensywna.
Ale podstawa to zajmowanie się na co dzień tym, co sprawia nam satysfakcję. Dla mnie są to moje studia językowe, na które codziennie chodzę z przyjemnością. Cieszę się każdymi zajęciami, nawet tymi o ósmej rano :)
Jejku, konkurs wprost idealny. Mają cudowne produkty a Ty jesteś do nich perfekcyjną reklamą - wyglądacie jak stworzeni dla siebie nawzajem :)
ReplyDeleteJesień to moja ulubiona pora roku, dlatego nawet gorsze dni znoszę lepiej niż w pozostałych porach roku. Zdecydowanie łatwiej złagodzić mi ten podły humor, bo w samej jesieni widzę mnóstwo pozytywnych cech. Wystarczy spacer z ukochanym psiakiem w parku pełnym przepięknych widoków i kolorowych liści, a po powrocie kocyk, ulubiona jaśminowa herbata i świece - szczególnie zapachowe. Niesamowitą, niewytłumaczalną radość potrafi mi dać nawet deszcz za oknem. Uwielbiam też cieplutkie swetry i szale, a w nocy nakrywam się grubą, wielgachną kołdrą. I gdyby nie wiatry, które powodem chandry są najczęściej to dla mnie jesień mogłaby trwać calutki rok.
Dla mnie nie ma lepszej pory roku niż jesień i jestem jej absolutną fanką.Jesień kojarzy mi się z ciepłem herbaty z imbirem, goździkami , miodem i pomarańczą , z cichym szumem vinyli , z kaszmirowymi szalikami,które całe pachną od naszych perfum, dobrymi książkami i pysznym jedzeniem.Jest to czas kiedy wraz ze zmieniającą się pogodą, zmieniam się ja.Jesień to pora piękna i przemijania, idealna do przemyśleń i refleksji.Na samą myśl,że moja ulubiona pora roku właśnie trwa ciepło mi na sercu! Jeżeli mowa o cieple... wcale nie przeszkadza mi, że brak go za oknem, bo mam je w moim domu! Kocham jesienne poranki, popołudnia, wieczory... Z moich głośników słychać jazzowe brzmienia , najczęściej czas umilają mi Frank Sinatra , Michael Buble, a do nauki Chopin czy Mozart. Muzyka nie brzmi tak pięknie o żadnej porze roku.Ponadto poezja..ach nie ma pory roku, która lepiej by pasowała do czytania poezji! Tomy wierszy królują na mojej szafce nocnej, a Szymborska i Pawlikowska Jasnorzewska jeszcze bardziej umilają mi jesienne wieczory. Jesień to własnie idealna pora na książki. Nie znam lepszego sposobu na poprawienie sobie nastroju niż przeczytanie pięknego wiersza lub opowieści o miłości. Jesień to pora roku, kiedy najlepiej rozmyśla się o życiu. Stojąc przy oknie z kubkiem gorącej herbaty lub leżąc pod ciepłym kocem można zastanowić się nad rzeczami, które są dla nas naprawdę ważne , a w upalne lato czy mroźną zimę , nie przychodzą nam nawet na myśl. Jeżeli chodzi o naukę czy nasze inne obowiązki .. wiem to może być problem, żeby wziąć się w garść , przy czym pogoda nam tego nie ułatwia. Proponuję naparzyć sobie aromatycznej herbaty lub kawy, włączyć muzykę klasyczną , która poprawia koncentrację lub wyjść na chwilę na spacer i popatrzeć na zmieniającą się przyrodę i dostrzec w niej piękno. Tak przygotowani do rozpoczęcia nauki napewno sobie poradzimy. Mnie to bardzo pomaga! Jesienią nasz mózg i ciało jest zregenerowane po wakacjach, więc lepiej przyswajamy wiedzę. Wykorzystajmy to! Pozytywnie podchodźmy do nauki, do poznawania nowych języków, kultur, a może nawet rozpocznijmy nowe hobby? Dla mnie jesień jest cudowna , ale wiem , że nie każdy jest jej entuzjastą. Dla wszystkich, których dopadła jesienna chandra - pozwólcie sobie na relaks, na robienie tego co lubicie najbardziej.Jeżeli macie ochotę się schować przed światem , zróbcie to pod kocem, zapalcie świeczki, poczytajcie, zacznijcie oglądać nowy serial , film. Dla tych , którzy pragną oczyścić umysł - umówcie się z najlepszym przyjacielem do kawiarni na długie pogaduchy, idźcie do parku pozbierać kasztany , wyjedźcie na chwilę do lasu pozbierać grzyby! Zapewniam, że jesień to dobra pora na wszystko , ale zależy to od punktu widzenia. Jesienna chandra szybciej może nas dopaść w mieście pełnym ludzi, ale wystarczy chwila w jesiennym lesie , wśród ciszy i szumu spadających liści byśmy znowu zaczęli być wdzięczni za wszystko za mamy. Zapewniam , że za jesień również :)
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienną chandrę jest 1. zapalenie pięknie pachnących świeczek i 2. przytulenie się do mojego mężczyzny, wtedy razem słuchamy jak wiatr hula za oknem, ciesząc się, że nigdzie nie musimy wychodzić :)
ReplyDeletePrzez całe życie pałałam niechęcią do jesiennych miesięcy, jednak w tym roku oczekuje narodzin synka i, jako że jestem na zwolnieniu, musiałam jakoś sobie tą jesień umilić, co by nie zwariować ;) przystrajam całe mieszkanie delikatnymi lampkami, poduchami, ciepłymi kocami, zdecydowanie dominują kolory jesieni. Nauczyłam się robić na szydełku, to niesamowicie wciąga i odpręża podczas długich i ciemnych wieczorów. Dziergam młodemu zabawki, sobie czapki i girlandy na kominek, a najbliższym drobiazgi na święta. Dodatkowo kompletuję ciepłą garderobę, zaczytuję się w książkach w wygodnym fotelu, spedzam czas z rodziną, a na największą chandrę, bo i taka mimo uroków jesieni czasem najdzie- piekę ciasteczka! :))
ReplyDeletePozdrawiam Kamila
Faramina@onet.pl
Ja nie zaznaje jesiennej chandry. Fakt wieczor przychodzi natychmiastowo, ale to swietna pora na reaktywacje starych, ukochanych filmow ze zlotej ery Hollywood. Do tego brioszka, którą piekę włącznie o tej porze roku oraz własnoręcznie zrobione latem konfitury. Dobry, własny rytuał potrafi przekuć nieciekawy dzień w ten pełen ekscytacji.
ReplyDeleteJa nie zaznaje jesiennej chandry. Fakt wieczor przychodzi natychmiastowo, ale to swietna pora na reaktywacje starych, ukochanych filmow ze zlotej ery Hollywood. Do tego brioszka, którą piekę włącznie o tej porze roku oraz własnoręcznie zrobione latem konfitury. Dobry, własny rytuał potrafi przekuć nieciekawy dzień w ten pełen ekscytacji.
ReplyDeleteJa nie zaznaje jesiennej chandry. Fakt wieczor przychodzi natychmiastowo, ale to swietna pora na reaktywacje starych, ukochanych filmow ze zlotej ery Hollywood. Do tego brioszka, którą piekę włącznie o tej porze roku oraz własnoręcznie zrobione latem konfitury. Dobry, własny rytuał potrafi przekuć nieciekawy dzień w ten pełen ekscytacji.
ReplyDeleteNie mogę powiedzieć, że jesień należy do moich ulubionych pór roku. Szczególnie, gdy za oknem widzę pogodę taką jak teraz – zachmurzone niebo z którego siąpi nieprzyjemny deszcz. O promienie słońca wówczas bardzo trudno. Jak sobie z tym radzę? Tak się składa, że ja mam moje własne słońce, które świeci niezależnie od panujących warunków atmosferycznych. Są nim moje przyjaciółki, z którymi robię wszystko, by nie owładnęła nas jesienna chandra. A co konkretnie oznacza to „wszystko”? Spotykamy się u jednej z nas, otulamy ciepłym kocykiem i przy czarnej herbatce z pomarańczą, miodem i goździkami, wkraczamy w filmowy świat. Najczęściej są to wyciskacze łez. Podczas oglądania tego typu filmów, wyglądamy dosyć zabawnie, ponieważ jedna drugą pociesza, a trzecia śmieje się z tych dwóch, chociaż jej również łzy cisną się na twarz. Aby umilić sobie te wieczory, sięgamy po kuchenne fartuchy i zabieramy się za pieczenie pysznych ciast, naszym faworytem jest marchewkowe z cynamonem – idealne na obecną porę roku. A ile jest zabawy przy robieniu takiego smakołyku! Gdy nachodzi nas ochota wyjść poza ciepły kąt domu, wybieramy się na koncerty naszych ukochanych wykonawców, którzy akurat grają w pobliżu. Ostatnio nawet udało nam się wejść na backstage i porozmawiać z jednym z nich! Emocje nie do opisania! Czasem idziemy też poskakać sobie na trampolinach, co jest odskocznią od szarej codzienności i zastrzykiem niesamowitej energii. Możemy wtedy powrócić do lat dziecięcych – pełnych beztroski i radości. Podczas chwil spędzonych z moimi przyjaciółkami, zapominam o otaczającym mnie świecie, znikają wszelkie smutki a ja nie wiem co oznacza stwierdzenie jesienna chandra. A więc, nie taka jesień straszna jak ją malują! ;)
ReplyDeleteNajlepsze ze wszystkiego w jesienne wieczory jest oglądanie z koleżankami Seksu w wielkim mieście! Nic tak nie poprawia nastroju jak 2-3 odcinki pod rząd, a potem rozmowy do późna, przy herbacie/grzanym winie, o wszystkim.
ReplyDeleteChyba nie mam problemu z jesienną chandrą, ponieważ dawkę rozrywki i humoru zapewniają mi zabawy z moją córką. Wspólnie spędzamy czas, realizując tysiące jej pomysłów na przeróżne zabawy. Jej wyobraźnia nie ma granic, bawimy się w przebieranki miodowe, gotujemy obiadki, bawimy się lalkami, malujemy farbami... Uff w jesienne wieczory marzę czasem, żeby znaleźć chwilę na pobycie sama ze sobą. Jesień nie musi być nudna!
ReplyDeleteI ja należę do grona zwolenniczek jesieni, wprost moja ulubiona pora roku. Uwielbiam moje jesienne botki, płaszcz, rękawice na dwa palce. Właściwie od momentu kiedy mieszkam z narzeczonym zapomniałam już co to jesienna chandra :D. Kiedy czuje spadek dobrego nastroju, robię np. porządki w szafie. Czasami zabieramy aparat i wychodzimy razem na długi spacer. Po powrocie do domu każde z nas robi to co lubi tzn, gry, książki, serial i Tote tante w zestawie. Z jesiennym deszczem również żyjemy w zgodzie i bardzo polubiłam jazdę na rowerze w taką pogodę. Może całą tę przyjemność sprawia miejsce w którym mieszkam, ale najważniejsze, że uśmiech wraca z kązdym przejechanym kilometrem ;)
ReplyDeletePozdrawiam ciepło.
A ja na jesienne smutki mam jeden sprawdzony sposób - aparat! Początki jesieni, kiedy słońce jeszczę świeci, drzewa stają się kolorowe i wszystko robi się takie prytulne, ale już nie upalne nie są dla większości z nas problemem i kolory za oknem same w sobie są doskonałym antydepresantem. A co jeśli jesień staje się szara, mglista i mokra? Wtedy ubieram ocieplane kalosze, kurtkę przeciwdeszczowa i wybieram się na spacer z aparatem. Gwarantuje, że w jego obiektywie nawet najbrzydsza pogoda staje się magiczna, tajemnicza i interesująca. Mgła, która jeszcze rano nas denerwowała, teraz tworzy pewien nastrój i nawet mokre liście na ziemi mogą być dobrym tematem na zdjęcia. A poza tym taki spacer to tez dobry sposób na dotlenienie się, a więcej tlenu to automatycznie lepszy humor :)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteNa walkę z jesienną chandrą szykuję się na zapas, aby nie dać zaskoczyć się, gdy za oknem zaczyna robić się zimno, szaro i ponuro. Dużo sportu - w moim przypadku bieganie i długie spacery, playlista z ulubionymi piosenkami na telefonie i zastrzyk witaminowy w postaci koktajli owocowo-warzywnych. Jednak nic tak nie poprawia mi nastroju, jak świadomość, że w końcu mogę założyć gruby golf, ukochany szary płaszcz, najwygodniejsze na świecie botki na obcasie i pomalować usta jagodową pomadką!
ReplyDeleteOdkąd zostałam mamą nie mam czasu na jesienną chandrę-żartuję:)Lubię jesień- to moim zdaniem najpiękniejsza z pór roku. Oczywiście gdy przez kilka dni leje i nie wychodzi słońce lubię ją jakby mniej... Ale wystarczy by deszcz przeszedł w mżawkę albo ustał całkiem i możemy z synkiem wyjść na spacer. Te nasze wycieczki nie są zbyt długie-boję się by mały nie podłapał przeziębienia ale dzięki temu, że mieszkam w okolicy kilku parków całkiem przyjemne. Po powrocie ciepła herbatka- dla mnie ostatnio czerwona dla synka owocowa. A jak już malec pójdzie spać rozkoszuję się lampką miodu pitnego i książką albo wspólnie z mężem oglądamy jakiś zaległy serial. Agnieszka K
ReplyDeleteJestem osobą, na którą pogoda ma ogromny wpływ. Kilka dni bez słońca i już mój humor się pogarsza. Czasem bardzo mnie to dziwi, że aż taki ma to na mnie wpływ! Są dni kiedy pogoda jest fatalna, pada, jest zimno i pochmurno, na dodatek nic nie idzie po mojej myśli. Wtedy często się podłamuje i mam chęć płakać.
ReplyDeleteJaki mam sposób na jesienną chandrę? Jest ich kilka. Zdecydowanie fakt, że prowadzę bloga, konto na instagramie oraz snapie sprawia, że mam motywację by się nie załamywać i być wesołą osobą. Jako, że nagrywam codziennie snapy to ''muszę'' taka być. Bo po co przekazywać złą energię? Często piszą do mnie też nastolatki, które przechodzą okres w którym wydaje im się, że ich życie jest beznadziejne i są na skraju depresji. Jaki dałabym im przykład gdybym pokazała, że wystarczy brzydka pogoda i kilka małych niepowodzeń by płakać? Zdecydowanie zły. Dlatego motywuje mnie to by być pozytywną nawet mimo jesiennej chandry i pokazać innym, że się da!
Drugim sposobem jest trening na siłowi. Oj wiele jest takich dni, że nie chce mi się ruszyć z domu bo za oknem wichura, a w dodatku coś mnie zdenerwowało kilka minut temu. Wtedy jedyne na co mam ochotę, to okryć się kocem i odpalić jeden z moich ulubionych seriali. Na szczęście mam kilka trening partnerów, który dają mi przysłowiowego kopniaka w tyłek i muszę iść na trening. Wiele razy doświadczyłam mocy endorfin, które na nim wytwarzamy. Mogłam mieć fatalny humor a mimo to, gdy zaczęłam ćwiczyć moje samopoczucie znacznie wzrosło.
Nie mogę też zapomnieć o najlepszym sposobie - moim chłopaku. Jest moją podporą w każdej sytuacji, więc i tutaj nie pozwala mi się smucić. Dobrze wie, że śniadanie przyniesione do łóżka, buziak na dzień dobry i odrobina czułości idealnie przygotowuje mnie na kolejny jesienny dzień.
Kiedy patrzę na to wszystko, myślę że dostałam od życia wiele i nie mogę się smucić z byle powodu!
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteCiekawa książka, koncert ulubionego zespołu, wypad na siłownię, zakupy z przyjaciółką, kolacja z Narzeczonym... Sposobów jest mnóstwo, ale jaka jesienna chandra? Życie składa się z wielu obowiązków, dlatego ważne jest, żeby umilać je sobie cały rok, nie tylko kiedy aura za oknem nie sprzyja.
ReplyDeletePozdrawiam ciepło spod miękkiego kocyka z kubkiem przepysznej kawy w ręku :)
Sposób na jesienną chandrę? Długi spacer z wierną psią towarzyszką. Czas wolnopłynący, dżdżysta aura, szelest liści pod stopami, mgliste poranki o zapachu spalonego mleka, feeria kolorów, ciężka chmurzasta kołderka. A po spacerze joga i hop pod kocyk z książką.
ReplyDeleteLubię słuchać/ czytać książki osób pozytywnych, mądrych - taką osobą jest np Kasia Miller- ostatnio obejrzałam z nią wywiad w 20m^2 i bardzo mnie to dobrze nastroiło, dało takiego "kopa" do działania, do ruszenia się z miejsca do nieczekania ;) Poza tym czekam na swój wyjazd w Bieszczady - o każdej porze roku są piękne, ale w sezonie bardzo zatłoczone, a teraz będę mogła pochodzić w ulubionym otoczeniu, w fantastycznym, rześkim powietrzu, w przepięknych okolicznościach przyrody(i tu by się taki ciepły miły sweter przydał z pewnością ;). Myślę że takie wędrówki , niekoniecznie w górach, ale w jakichś miejscach parkowo-leśnych(nawet w miastach) pozwolą oderwać się troszkę od pracy/studiów/obowiązków i pozwolą "naładować baterie" i wrócić z uśmiechem ;)
ReplyDeleteKocham jesień. Zawsze wypatruję jej z utęsknieniem. Kiedy inni narzekają tę ponurą, deszczową pogodę za oknem, dla mnie jest ona czymś wyjątkowym. Kolory nabierają ostrości, mgła unosi się w powietrzu, a ono ma taki charakterystyczny zapach. Wtedy lubię stworzyć wokół siebie ciepłą, przytulną przestrzeń. Pierwsze po co sięgam to muzyka. Melancholijne nuty to coś co lubię najbardziej, a w jesienną aurę wpisują się najlepiej. Tak samo jak stukające o szybę krople deszczu - uwielbiam ten dźwięk. Kolejna rzecz to światło - światło świec, lampionów, których płomienie spokojnie iskrzą się w kącie pokoju. Ponieważ kocham jeść, nie może zabraknąć czegoś dla podniebienia! Krem z dyni intensywnie przyprawiony imbirem i pieprzem. Nic tak nie rozgrzewa w jesienne dni. I kubek gorącej herbaty - również z imbirem i sokiem malinowym mojej mamy. Teraz jeszcze tylko ciepły koc, którym mogę się otulić i ukochana osoba obok. I tak wyglądają jedne z moich ulubionym chwil w ciągu roku. A kiedy postanowię wyjść na przeciw pogodzie ubieram się ciepło, w rękę biorę parasol i wychodzę na zewnątrz. Najlepiej tam gdzie jest dużo drzew. Lubię patrzeć na wirujące w powietrzu liście. W domu rodzinnym na wsi te spacery i tak są najpiękniejsze ...
ReplyDeleteJeśli tylko chcemy to z każdej chwili możemy wyciągnąć coś dobrego, trzeba tylko patrzeć na to co nas otacza w odpowiedni sposób.
Moim sposobem na jesienną chandrę są długie spacery po lesie z rodziną lub chłopakiem wśród złotych drzew i wdychanie natury. Uwielbiam potem wrócić do domu, wziąć relaksującą kąpiel i zadbać o swoją skórę, wcierać olejki o cudownych zapachach, od razu można poczuć się lżej, ważne by zrobić dla siebie i swojego organizmu coś przyjemnego i odżywczego :) później dobra książka lub film, kochająca osoba przy boku, herbata i nie zapominajmy oczywiście o kocim towarzyszu :)
ReplyDeleteDobry film/ książka, gorąca czekolada/wino, obok on albo przyjaciele. A w tle dobra muzyczka. Ideanie.
ReplyDeleteUlubiony serial lub film no i oczywiście kubek porządnej kawy :)! Nic tak nie poprawia humoru jak takie zestawienie :)))
ReplyDeleteMój sposób na jesienną chandrę to aktywność fizyczna! Nic tak nie poprawia humoru jak ulubione zajęcia fitness, których mi teraz bardzo brakuje bo ze względów zdrowotnych muszę je na jakiś czas odpuścić...ale ratuję się spacerami, gorącą czekoladą i dobrą książką :) no i oczywiście buszowaniem po ulubionych sklepach ( w większości second handach), dlatego też nowy sweterek, szaliczek czy czaleczka sprawiłyby że jesienna chandra odeszłaby na zawsze :D
ReplyDeleteRzadko sie zdarza, zeby dopadła mnie chandra ponieważ jestem raczej optymistką. Jednak kiedy juz się to zdarzy mam na nia dość nietypowy sposób mianowicie zaczynam sie malować, starannie i dokładnie by wyglądać jak najlepiej moj umysł widocznie wierzy w to, ze czujesz sie tak dobrze jak dobrze wygladasz.
ReplyDeleteSpacer w słocie, czapka i dwa szaliki- bo nie będę spacerować sama :)
ReplyDeleteNa jesień mam praktyki i wykopaliska są najlepsze na jesienną chandrę. Dzięki robocie chandra ucieka wraz z głupimi myślami.
ReplyDeleteA w domu? Muszę czymś głowę zająć - nauką, grą na gitarze czy ćwiczeniami. Czymś co mnie pochłonie, a dobry humor będzie się utrzymywał jeszcze przez parę godzin. Jeśli mam naprawdę zły humor, to sięgam po pocztówki od chłopaka i czytam każdą po kolei. To jest taka ostateczna broń przeciwko jesiennym humorkom.
Jesień bywa przygnębiająca, jednak można zauważyć w niej kilka plusów :) Jednym z moich sposobów na jesienną chandrę jest siedzenie obok rozpalonego kominka z kubkiem gorącego kakao i głaskanie Roca i Lunka- moich dwóch kochanych kotków. Oprócz tego uwielbiam także zakupy. Nic nie sprawia takiej frajdy jak kupowanie szalików, czapek, swetrów i długich skarpet w kolorowe wzorki- żeby kostki w conversach nie marzły ;) Po udanych łowach stanie przed lustrem w domu i przebieranie się po kilka razy, tak żeby pochwalić samą siebie za dobre łupy :D Oto moje sposoby na jesień!
ReplyDeleteNieprzyjemną aurę wokół przełamuję przechadzkami do galerii sztuki. Wizje artystów wyrażone za pomocą ekspresyjnych obrazów, instalacji, fotografii i dźwięku przenoszą mnie w inny świat, gdzie pora roku, czas i otaczająca nas rzeczywistość tracą znaczenie. Nasze zmysły zaczynają grać pierwsze skrzypce. Chandra to kolor jesieni.
ReplyDeleteNa jesienną depreche i smutki, pije codziennie koktajl ale taki bez wodki
ReplyDeleteMiksuje ze soba słoneczne owoce zanim na mokre ulice wyskocze.Dawką witamin co rano sie poje , kataru i kaszlu wcale sie nie boję. Polecam Ci Kasiu z cale serducha, sok owocowy gdy na dworze plucha.����������
"Chyba to sprawił wrzesień, że prawie nic już nie czuję. Słucham, jak teraz upał zamiera, ciszą pulsuje. Pewno ci dobrze gdzieś o tej porze, pewnie przyjemnie. A wokolutko – pejzaż bez smutku – pejzaż beze mnie. Noce i dni o których nie wiesz, jesień i pejzaż bez Ciebie."
ReplyDeleteTak niestety zaczęła się moja jesień i początkowo żadne sposoby nie pomagały na poprawę nastroju. Do niektórych rzeczy musimy się przyzwyczaić i zaakceptować, ale jesień w porównaniu z przeciwnościami losu nie jest taka zła :) Taki czas dla siebie i jesienna aura sprzyja zastanowieniu się czego tak naprawdę chcemy od życia. Do mnie dotarło co chce robić i zabrałam się do tego narazie w przestrzeni swojego pokoju - lampy z gipsu i betonu. Praca nad tym sprawia, że się wyłaczam, a to znaczy, że to jest to :)
Na jesienną chandrę najlepszym sposobem jest nie traktowanie jesieni jako czegoś złego, tylko wręcz przeciwnie - wreszcie nie musze szukac wymówek zeby wieczorem zostac w domu, wejść pod kołdrę i przeczytać ciekawa książke z kubkiem herbatki w ręku, otulona w cieplutki szlafrok lub sweterek. A kiedy chandra mnie jednak dopada, zawsze moge po prostu... Pójść do pracy;) jestem stewardessą i niesamowitą przyjemność sprawia mi wzbijanie się ponad chmury i patrzenie w słońce, kiedy na ziemi jest szaro i ponuro. Często tez wykorzystuje przerwy od pracy i planuje wyprawy - czasem w poszukiwaniu słońca, a czasem wręcz przeciwnie - poznawanie nowego miasta w deszczowym, ponurym klimacie tez ma swój urok, a brak tłumów i spokój, którego mozna doświadczyć rekompensuje wszystko;) polecam!
ReplyDelete"Chyba to sprawił wrzesień, że prawie nic już nie czuję. Słucham, jak teraz upał zamiera, ciszą pulsuje. Pewno ci dobrze gdzieś o tej porze, pewnie przyjemnie. A wokolutko – pejzaż bez smutku – pejzaż beze mnie. Noce i dni o których nie wiesz, jesień i pejzaż bez Ciebie."
ReplyDeleteTak niestety zaczęła się moja jesień i początkowo żadne sposoby nie pomagały na poprawę nastroju. Do niektórych rzeczy musimy się przyzwyczaić i zaakceptować, ale jesień w porównaniu z przeciwnościami losu nie jest taka zła :) Taki czas dla siebie i jesienna aura sprzyja zastanowieniu się czego tak naprawdę chcemy od życia. Do mnie dotarło co chce robić i zabrałam się do tego narazie w przestrzeni swojego pokoju - lampy z gipsu i betonu. Praca nad tym sprawia, że się wyłaczam, a to znaczy, że to jest to :)
Kiedy ta złowieszcza część jesieni daje sie we znaki, zawsze przynajmniej na weekend wracam do rodzinnego domu i wraz z mama pieczemy sernik. Tak zwykły, ale jakże pyszny sernik, którym następnie zajadamy sie przy kawie ubrane w ciepłe szlafroczki. My dwie i mnóstwo wspomnień poprawia humor i daje energię do dalszego działania :D
ReplyDeleteJesienna chandra? W moim świecie coś takiego nie istnieje. Chandrę wolę zastąpić jesienną melancholią, choć i jej nie daje całkowicie nad sobą zapanować. ,,Jesień to druga wiosna, kiedy każdy liść jest kwiatem." To moja ulubiona pora roku. Piękno, które widać za oknem, gdy drzewa powoli pokrywają się najróżniejszymi kolorami, nie równa się z niczym innym. To właśnie ich obserwowanie sprawia mi największą frajdę, stąd tak częste spacery z moim czworonogiem. Godzina spędzona na świeżym powietrzu motywuje mnie wystarczająco, aby wykorzystać dzień do minimum. Wieczory nie byłyby takie same bez gorącej czekolady, oczywiście, a gdy włączam kolejny odcinek ulubionego serialu lub przewracam kartki wciągającego kryminału, do szczęścia nie potrzeba mi niczego więcej. Jesień to, wbrew nierozumianym przeze mnie stereotypom, czas tak samo wartościowy i pełen życia jak reszta roku!
ReplyDeleteMoj sposob na jesienną chandrę jest prosty. Uwielbiam sport, a zwłaszcza bieganie. Gdy tylko wychodzi slonce i czuje promienie slonca, po prostu ide biegac. Po chwili czuje sie rześka, odczuwam przyplyw endorfin. Nic tak nie umila mi powrotu jak po joggingu zafundowac sobie 'domowe spa'. Staram sie znalezc chwile dla siebie, wziac relaksujaca kapiel, wskoczyc w miekki szlafrok, polozyc sie na lozku z maseczka na twarzy, dobra ksiazka ("Zawsze Szykowna") i lampką czerwonego, slodkiego wina. Po zafundowaniu zastrzyku energii na caly dzien i serii zabiegow upiekszajacych, jako kobieta czuje sie piekniejsza i zadowolona z zycia..co niestety ucieka nam, gdy dopada nas jesienna depresja :)
ReplyDeleteDla Mnie to wieczory z dobrą książką i ulubionym kubkiem ciepłej herbaty. Najczęściej wracam do autorki Emily Giffin. Koc, duzooo poduch i skwierk waniliowych i cynamonowych świec, to coś co lubię najbardziej. ��
ReplyDeleteKrótkie, często deszczowe dni bardzo często nas przygnębiają... na szczęście jest kilka sprawdzonych sposobów na pozbycie się jesiennej chandry ;) Wygodne dresy, ciepły sweter/bluza oraz kocyk to absolutna podstawa. Dodajemy do tego gorącą herbatę z miodem, cytryną lub rozgrzewające, aromatyczne kakao i nasz humor od razu staje się lepszy. Jeśli urozmaicimy czas ulubionym serialem, filmem lub książką możemy stać się wymarzonym bohaterem, czy to będzie wybitny dr. House, genialny prawnik Harvey Specter, intrygantka Blair Waldorf, XVIII wieczna piękność Jane Bennet, czy czarodziej z Hogwartu to zależy tylko od nas. Możemy przenieść się w Świat jaki tylko chcemy i to jest najpiękniejsze w pozbywaniu się jesiennej chandry. <3
ReplyDeleteJesienna chandra. Dom, herbata i dobra muzyka. Nawet jeśli mieszkam na jednej z najbardziej tłocznych ulicy w Polsce, to odczuwam spokój i cisze.
ReplyDeleteJesienna chandra? Jaka chandra! Moim sposobem na tą jesienną przypadłość jest akceptowanie jej. Czy nie wspaniale jest po całym roku strojenia się w lekkie sukieneczki, zmuszania do aktywności fizycznej i wychodzenia z domu, po prostu zaszyć się w swoim pokoju, nie musieć nikogo widzieć i skupić się na swojej "chandrze" będąc przyklejonym do grzejnika? Cieszmy się więc czasem szarości, pluchy i usprawiedliwiajmy słodkie lenistwo i aspołeczność przykrytą pod grubym kocem, właśnie nieszczęsną jesienną chandrą!:)
ReplyDeleteemail: karolina.furczyk@op.pl
DeleteNajlepszy sposób na jesienną chandrę to czytanie ukochanych książek (kryminały o tej porze roku wygrywają!) lub zrobienie treningu. Po takim porządnym wysiłku fizycznym nagle wszystko wydaje się błahe i dostrzega się same pozytywne aspekty jesieni. A jeżeli już nawet te dwa sposoby nie pomagają to zostaje ostateczny, działający zawsze - zaglądam na jednego z ulubionych blogów modowych (i tutaj nie słodząc przesadnie zazwyczaj jest to twój blog) i inspiruję się pięknymi, jesiennymi stylówkami :) chyba nic mi tak nie poprawia humoru, jak świadomość, że trwa właśnie ta pora roku, gdy bezkarnie mogę non stop nosić ulubione ramoneski, "biker boots", grube szaliki i swetry (a pod nimi oczywiście 'najulubieńsza' i najpiękniejsza koronkowa bielizna) :))
ReplyDeletePozdrowienia dla Ciebie i twoich pięknych zwierzaków :)
A mi na jesienne smutki pomaga komponowanie stroju. Plusem niskich temperatur jest właśnie to, że możemy założyć na siebie kilka warstw ulubionych ciuchów. Uwielbiam nosić ciepłe wygodne swetry, ogromne szaliki i puszyste czapki. Nigdy nie przepuszczę okazji na kupno kolejnego swetra w którym można się zatopić w te mroźne poranki. A najcudowniejsze w takich stylizacjach jest ta wygoda! Zwłaszcza kiedy sweter jest z dobrej jakości wełny takiej jak kaszmir <3
ReplyDeleteLudzie dzielą się na tych, którzy kochają jesień, albo jej nienawidzą, aczkolwiek jednych i drugich momentami dopada jesienna chandra. Wielu sposobów już próbowałam, z różnym skutkiem. Najskuteczniejszy okazał się dla mnie "wieczór bez presji". Siadam sobie w pokoju, otulona ukochanym kocem od babci, zapalam kilka świeczek o zapachu wanilii i cynamonu, przygarniam pod koc mojego psiaka i czytam książkę, która pozawala mi się odciąć od rzeczywistości. Idealnym dodatkiem do tego jest napar z pokrojonego jabłka, laski cynamonu, kilku goździków i miodu. Nie myślę wtedy o nadmiarze przytłaczających mnie obowiązków i smutkach dnia codziennego. To idealny moment, żeby zastanowić się nad tym co mam i za co jestem wdzięczna. Z całego serca polecam każdemu, aby znaleźć taką chwilę na zatrzymanie się i zwolnienie tempa ;)
ReplyDeleteMój sposób na jesienną chandrę.. Za wszelką cenę nie pozwalam się zamknąć w 4 ścianach! Łapię każdy promień słońca garściami, to jest naprawdę ważne, w okresie jesieni potrzebujemy ich najbardziej.
ReplyDeleteMam to szczęście, które pozwala mi na spędzanie wolnego czasu z ukochanym, to również daje mi dużo radości i chęci do życia. Mam świadomość tego, że nie jestem sama, mogę rozmawiać, śmiać się, wygłupiać. Zdecydowanie najlepszym sposobem na jesienną chandrę są ludzie. Człowiek obok, to wszystko, czego potrzebujemy w życiu, nie tylko jesienią.
Szczerze, staram się aktualnie więcej pracować, żeby nie zaprzatac sobie głowy niepotrzebnymi myślami, które to ze zdwojoną siłą odpadają mnie szarą jesienią, ale kiedy już mam wolną chwilę to najczęściej spędzam ją pod kolderka najpewniej w towarzystwie dobrego filmu i ogromnego kubka gorącej herbaty, albo na rozmowach o życiu z moją najukochansza babcia.
ReplyDeleteNajlepszym sposobem na jesienną chandrę jest zadbanie o atmosferę w domu/ mieszkaniu. Otaczanie się milutkimi kocami, kubkami z przyjemnym wzorem, futrzanymi łapciami oraz zapalonymi świecami. Jesień jest moją ulubioną porą roku, ponieważ uwielbiam usiąść pod kocem z książką (aktualnie Harrym Potterem) oraz kawą z rozgrzewającym cynamonem. Uwielbiam rownież spacery po lesie, ktory jest najpięknieszy jesienią, dlatego z przyjemnością ogladalam zdjecia z Twojego ostatniego wyjazdu w Bieszczady. Drewniane domki to moj cel podróży w najbliższym czasie ;)
ReplyDeleteJesienne niepogody mogą być naprawdę cudownym pretekstem do zatrzymania się na chwilę, zadumania nad swoim życiem. Uwielbiam takie chwile, gdy mogę usiąść z kubkiem kawy przy oknie i obreswując spływające po szybie krople deszczu nie przejmować się po prostu niczym. To jest dla mnie moment prawdziwego resetu. Bywam osobą melancholijną więc jesienny czas wykorzystuję po prostu na snucie planów na kolejne miesiące, wyznaczam sobie cele i drogi do ich osiągnięcia - jesień mnie nie demotywuje, wręcz przeciwnie - sprawia, że potrafię spojrzeć z dystansem na wiele spraw i podejmować mądrzejsze decyzje.
ReplyDeleteJesień Jest super! Tak naprawdę nie ma nic piękniejszego niż dywany kolorowych liści, czy odbijające się w kałużach kolorowe drzewa i promyki jesiennego słońca. Zawsze jesienią daje o sobie znać dziecko,które wciąż gdzieś tam we mnie żyje, i lubię z impetem wdepnąć w kałuże (oczywiście uzbrojona w nieprzemakalne buty). Jesienne spacery to zdecydowanie jeden z najlepszych sposobów na relaks o tej porze roku. A gdy wieje i pada? W końcu można wyciągnąć z szafy ulubione ciepłe swetry, czapki i szale. Do tego kapelusz, żeby dodać trochę nonszalancji. A gdy zmarznę? Kubek Gorącej herbaty z cytrusami i cynamonem, ciepły koc i drugie 36,6° obok mnie, dobry film lub serial i idealny wieczór gotowy. Nie trzeba dużo żeby nie dać się jesiennej chandrze!
ReplyDeleteJesień nie może powodować chandry! Przecież to najpiekniejszy okres w roku... w długie, jesienne wieczory uwielbiam robić na drutach... szaliki, czapki, sweterki.. nie dość że świetne zajęcie to dodatkowo jestem posiadaczką niezwykłej kolekcji garderoby, która zapewnia mi ciepło podczas spacerów. Mimo to, cudownie by było mieć taki niezbędnik minimalistki, nadawałby się idealnie do moich zbiorów :)
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienna chandrę będzie otulinie się w te kaszmirowe cudowności,które dostanę od Ciebie Kasiu,pozdrawiam ��
ReplyDeleteZe wzgledu na nauke jesienne wieczory spedzam glownie przy ksiazkach,dlatego jezeli zdarzy sie ze znajde moment dla siebie stawiam na relaks. Tak wiec pije pyszne,zaznaczam ze prawdziwe (!)ciemne kakao,ktore juz samo w sobie powoduje poprawe nastroju. Potem jest czas dla mnie,w ktorym staram sie zainspirowac. Czytam wiersze,slucham muzyki klasycznej, przegladam blogi :). Zdarza mi sie rowniez tworzyc jakas rzecz metoda diy. Poza tym jestem jedna z tych szczesliwych osob,ktore moga odwiedzac swoja babcie :). Kocham ja bardzo dlatego kiedy tylko jest okazja jade do niej . Samo przebywanie z ta osoba jest przyjemnoscia . A poza tym wiadomo,ze kazda babcia posiada kredens,w ktorym dziwnym trafem znajdzie sie zawsze cos pysznego ;).
ReplyDeletePS. Przepraszam za brak polskich liter,ale niestety moja klawiatura ich nie posiada :)
Pozdrawiam cieplutko!
Mój sposób na jesienną chandre to pyszna herbata z pomarańczą i goździkami do tego zapalone świeczki . Taki nastrój uwielbiam a dodatkowo weekendowe podróże ze znajomymi ��
ReplyDeleteCudowny konkurs ❤️ Świetne komentarze dziewczyn także pewnie nic odkrywczego nie napiszę ale dla mnie najlepszym sposobem na tą depresyjną szaro-burą pogodę jest po prostu duży kubek herbaty z cytryną w wersji solo i jeden z dwóch serialowych klasyków: Sex w wielkim mieście lub Przyjaciele, natomiast w towarzystwie grzane wino. Serio zastanawiam się czy kiedykolwiek mi się to znudzi, ale wyglada na to że nie 😉 Pozdrawiam Cię Kasiu i może sama podzielisz się swoimi sposobami w kolejnym poście? 🙂
ReplyDeleteAch ta jesień! Może być piękna, kolorowa i ciepła, a może być totalnie przygnębiająca. Tak właśnie jest dzisiaj, kiedy piszę ten komentarz: zimno, ciemno i pada. Ale ja na jesienną chandrę mam swoje sposoby. Oczywiście lubię siedzieć sobie na kanapie przy kominku, z ciepłą herbatą w ręce przy książce albo po raz n-ty oglądając od nowa Chirurgów, ale największą radość dają mi efekty jakie powstają przy renowacji i odnawianiu starych mebli. Uwielbiam wydobywać z (czasem z takich bardzo zniszczonych, a dla innych nawet brzydkich ) mebli ten czar, ten ich wyjątkowy urok. Ten błysk w oku nowego właściciela (czyli zwykle mojej mamy) jest dla mnie ogromną satysfakcją i radością (oczywiście błysku w moich oczach nie liczę, bo tam iskrzy się cały czas, gdy robię taki mebelek dla siebie). Moja wena twórcza trwa i tej jesieni chandra zdecydowanie nie miała czasu mnie dopaść. Zdążyłam już odnowić cały salon, w tym przemalować komodę PRL, zrobić własną kanapę z palet, poddać renowacji piękne krzesło Aga i zrobić betonowy blat na moim stoliczku kawowym, ach dzieje się i będzie działo się więcej. W przerwach robię jeszcze tym wszystkim cudom zdjęcia i umieszczam je w moim albumie Project Life. Wiec cóż moim sposobem na jesienną chandrę jest po prostu brak czasu na nią! <3
ReplyDeletekontakt@madie.pl
Kiedy za oknem króluje jesienna szarówka, najlepiej działa na mnie DIY: szycie, klejenie, malowanie. Kiedy już jakiś nowy, kolorowy, własnoręcznie stworzony detal wystroju, raduje oko, to spoglądając za okno cieszę się, że mogę się zaszyć w przytulnym gniazdku i oglądać serial lub czytać książkę pod ulubionym kocykiem.
ReplyDeleteJa z kolei w ponure szare dni lubię sobie włączyć lekki, przyjemny jazz i pod cieplutkim kocem poczytać dobrą książkę z kubkiem gorącego kakao. Jesień jest dla mnie bardzo inspirująca i kiedy mam więcej czasu lubię również szkicować różne rzeczy, od kreacji po instrumenty wtopione w figury geometryczne.
ReplyDeleteMoje jesienne poprawiacze humoru to robótki ręczne (wyszywanie, robienie na drutach). Dzięki kolorowym nitkom można odciąć się od szarugi za oknem, a noszenie własnoręcznie zrobionego szalika czy czapy to ogromna przyjemność ;) Poza tym standardowo: koc, herbata z cytryną i rodzina. Każdy ruch małej dziewczynki, którą na razie mam pod sercem przynosi uśmiech i mi i mężowi ;)
ReplyDeletePozdrawiam ;)
Mój sposób na jesienną chandrę to duża mocna kawa i obserwowanie wielkiego ukochanego rudego Kocura, nic tak nie poprawia humoru jak ten kosmita ;) do tego dobra muzyka najlepiej Beach House i po jesiennej chandrze;)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteJesienna chandra? Nic z tych rzeczy! Najważniejsze dla mnie jest spędzanie każdego dnia roku jak najlepiej potrafię. Bez zbędnego narzekania, bez przytłaczających myśli o brzydkiej, deszczowej, szaro-burej pogodzie za oknem. Choć za jesienią nie przepadam, to staram się doceniać przede wszystkim jej słoneczne dni, które jak żadne inne pokazują piękno polskiego klimatu, mieniące się wieloma barwami, tak obcymi innym porom roku. Ubieram się wtedy ciepło i wychodzę na spacer małymi warszawskimi uliczkami, obsypanymi kolorowymi liśćmi alejkami, doceniając spokój, ciszę oraz bliskość przyrody, która jest na wyciągnięcie ręki nawet w takiej metropolii.
ReplyDeleteAle jeśli chandra próbuje się wedrzeć w moje otoczenie, czasem trzeba odpuścić, otulić się ciepłym kocem, ubrać się w ulubiony miękki sweter, założyć wełniane skarpety, wziąć do ręki dobrą książkę (ja najbardziej uwielbiam thrillery medyczne znakomitej Tess Gerritsen) i rozkoszować się dźwiękami spokojnej playlisty w tle. A jeśli to nie pomaga, odpalam jakiś program treningowy i zmuszam się do aktywności fizycznej, co początkowo jest okropnie trudne, ale po chwili daje ogromną dawkę pozytywnej energii na najbliższe kilka trudnych dni :)
Mimo, ze większość nie znosi jesiennej chandry i różnymi spodobami stara się jej pozbyć, ja jestem jej wielką fanką (choć może brzmi to nieco dziwnie). Uwielbiam w jesienne ponure wieczory włączyć sobie ulubioną pasującą do klimatu za oknem playlistę na Spotify zatytułowaną "deszczowe wieczory", siąść w ciemnym pokoju przy oknie i delektować się jesiennym smutkiem. To w ten czas właśnie rodzą mi się w głowie najlepsze pomysły na mój kolejny film i to ten czas jest najlepszy dla mojej małej duszy artystycznej, która gdzieś troszkę się chowa w inne pory roku. Gdyby nie czas naszej smutnej polskiej jesieni, nie miałabym pewnie tyle ciekawych pomysłów zapisanych w tajnym zeszycie, czekających tylko na ich realizacje. Są jednak też jesienne wieczory, które spędzam z ulubionymi starymi horrorami, nic tak nie umila popołudnia jak mała dawka strachu z ukochanym obok :)
ReplyDeleteJesień da się lubić! W porównaniu do innych pór roku sama stwarza swój unikalny klimat, pogodzenie z którym stwarza nie lada wyzwanie. Dla mnie najlepszą odskocznią jest planowanie wypraw jakie chciałabym odbyć w ciągu kolejnych miesięcy, wraz ze zbliżającymi się wydarzeniami i trzymając ulubiony kubek z gorącą czekoladą kompletować zdjęcia jakie udało się zrobić w ciągu ostatnich, niesamowicie szybko biegnących miesięcy. Jeśli natomiast zechcę wskoczyć w buty małego odkrywcy i poczuć się bohater dnia codziennego uwielbiam zapełnić swój dzień w 100% aktywnie bez względu na pogodę, szukając inspiracji w pobliskich second hand’ach, spędzając czas z osobami, które sprawiają mi radość :)!
ReplyDeleteNie tylko na pokonanie jesiennej chandry, ale na każdy ponury dzień w roku moim ulubionym sposobem jest sport. 40 minutowy jogging sprawia, że od razu tryskam energią i zarażam nią innych. A wieczorami zakładam moje ulubione, szare swetry i wychodzę z przyjaciółmi na kawę. I choć moje codzienne, minimalistyczne stylizacje współgrają z naturalnymi, jesiennymi kolorami, ja promienieje i czuje się jak Rajski Ptak.
ReplyDeleteDominika
Na jesienną chandre najlepszy jest...
ReplyDeletekubełek LODÓW ! :)
Za to mój sposób jest całkiem prosty :) Kubek herbaty - koniecznie takiej z goździkami, imbirem i pomarańczą, ciepły kocyk, ulubiony stary sweter i to co najważniejsze - ołówki, deska i kartka papieru, które odprężą i wyciągną z największego dołu. No i oczywiście ktoś bliski obok na jesienną chandrę, a i dobry film lub muzyka w tle nie zaszkodzi. Nic bardziej nie kojarzy mi się z jesienią niż takie wieczory :)
ReplyDeleteSposób na jesienną chandrę? Mam go już od urodzenia! A dlaczego? Dlatego, ze urodziłam sie 23 września - pierwszego dnia jesieni :) w związku z tym jesienny człowiek siłą rzeczy utożsamia się z tą porą roku. Piękną porą roku! Oprócz tego, ze z chandrą pomagają walczyć piękne widoki, bo osobiście bardzo lubię ten surowy, jesienny klimat panujący na zewnątrz, to zawsze z pomocą przychodzi tez wieczór spędzony z przyjaciółką w jakimś przytulnym lokalu. Dobrym wyjściem jest tez obejrzenie jakiegoś dobrego filmu lub serialu. Ja od paru lat sięgam po polski serial "Siedlisko", który wszystkim serdecznie polecam! :)
ReplyDeleteTegoroczna jesień u mnie nie zapowiadała się jakąkolwiek chandrą, bo przecież kiedy zaczynasz studia i przeprowadzasz się do nowego mieszkania, to ani wspólokatorzy, ani zajęcia na uczelni nie dają na to zbyt wiele czasu. Szczególnie wczesna jesień to mój ulubiony czas, bo daje duże pole do popisu jeżeli chodzi o ubiór, wreszcie można wskoczyć w wygony sweter i wyglądać dobrze. Tak jak w moim przypadku szczególnie sprawdzają się wygrzebane w second hand'zie, przez kogoś już nie chciane swetrowe perełki i wtedy naprawdę nie trzeba kombinować z resztą ubioru. Kiedy jednak przychodzi moment jesiennego rozleniwienia i rezygnacji serdecznie polecam uzmysłowić sobie, że w większości przypadków to początek koncerów naszych ulubionych zespołów, a nie ma piękniejszych emocji, niż właśnie te podczas takich wydarzeń. U mnie równie dobrze działa odkrywanie nowych kapel, ostatnim odkryciem są panowie z Fair Weather Friends i jak na życzenie zjawią się u mnie w Trójmieście na początku grudnia razem z Jógą. Ostatnią rzeczą, jaką nie tylko ja lubie tą porą, jest zatopienie się w lekturze, ale ja dla urozmaicenia i poszeszania swoich umiejętności sięgam po literature w języku angielskim. Uwierzcie to działa! ;)
ReplyDeleteKontakt www.jasinska-p@wp.pl
Kiedy jest mi zimno i źle, nakładam grubą warstwę kremu ochronnego, chwytam szybko za butelkę wina albo kawałek dobrego ciacha, ubieram się w najwygodniejsze teraz ciepłe swetry i pędzę do przyjaciółek, a później leżymy na łóżku (bo nic innego nie trzeba robić, w końcu to jesień), słuchamy naszej ulubionej muzyki i staramy się ułożyć tak, żeby nie wiało na nas zbyt bardzo z nieszczelnego okna. Rozmawiamy o naszych marzeniach, które wydają się być wtedy bardziej realne niż kiedykolwiek, o tym, że w końcu trzeba kupić te promocyjne bilety lotnicze na Maltę i ustalić kiedy dokładnie jedziemy na Ukrainę. A kiedy już mamy tego dość i czujemy się nieco zbyt bardzo jak rozlazły budyń na ciepłych drożdżówkach, włączamy playlistę świątecznych piosenek (mimo, że dopiero zaczął się listopad) i śpiewamy, czując się prawie jak Mariah Carey. I po ciuchu liczymy na to, że ta gorąca czekolada i chili, ma działanie odchudzające i uzupełni nasze braki magnezu
ReplyDeletePozdrawiam ciepło! :)
Kontakt: agnieszkabielecka3@gmail.com
DeleteJeśli to co mamy za oknem nie do końca wpasowuje się w hasło "złota polska jesień" wtedy, dobrze jest wspomnieć taki dzień, pełen inspirujących kolorów i przenieść je chociażby do swojego makijażu. W takim wydaniu można spokojnie okryć się ciepłym puchatym kocem i wciąż wyglądać tak jakby żadna jesienna chandra nie istniała. Nie zapominając o rozgrzewającej herbacie z imbirem i dobrym towarzystwem, które poprawi nasz nastrój w sekundę :)
ReplyDeleteWedług mnie najlepszym sposobem na jesienną chandre jest przede wszystkim spotkanie z przyjaciólmi w towarzystwie herbaty imbirowej lub grzanego wina. Tak naprawdę nic bardziej nie poprawi nam humoru jak żarty/rozmowy z osobami z którymi uwielbiamy spędzać chwile.
ReplyDeleteMokro, szaro i ponuro... taka pogoda nie sprzyja częstym spacerom, a tym bardziej plenerowym treningom. STOP! A kto tak powiedział?
ReplyDeleteDla mnie jesień stała się przełomem w walce z chandrą i tłuszczykiem na brzuchu czy udach.To właśnie jesienią zaczęłam program pt. : "Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy." Postanowiłam łamać własne, osobiste rekordy. i tak oto narodził się mój plan, który pomógł mi walczyć z cellulitem i chandrą!
PONIEDZIAŁEK
Początek tygodnia, słynny polski film mówił, że nie lubi poniedziałku. A ja na to, że choć początki zawsze są trudne, to nie można się poddawać!
Tydzień zaczynam więc od porannego joggingu- opatulona szalem, w przezabawnej czapce i puchowej kamizelce, przemierzam alejki jeszcze zazwyczaj śpiącego osiedla.
WTOREK
A we wtorek dobry mam humorek! Mam bowiem zajęcia fitness z najcudowniejszą trenerką pod słońcem, która z równą życzliwością i cierpliwością traktuje wysportowane osiemnastki, co ostatkami sił wyginające się babcie.
ŚRODA
Środek tygodnia. Ale czy zmęczenie? W żadnym wypadku! W środę wybieram poranny jogging i wieczorny rower- w domu stacjonarny, bądź gdy zaszczyca nas jeszcze piękna, polska, złota jesień- na dworze wśród kolorowych liści.
CZWARTEK
Zdecydowanie mój ulubiony sportowy dzień! Zumba rozgrzewa nie tylko moje ciało, ale i duszę!
PIĄTEK
Piątek, weekendu początek. Ale nie dla mnie! W piątek stawiam na miłe pożegnanie tygodnia i wybieram długi, co najmniej godzinny spacer w moim pięknym, zadbanym parku Matejki. Genialny sposób na chandrę! Komu może być smutno w tak cudownej scenerii?
SOBOTA
W sobotę również nie próżnuję! Od samego rana sprzątam, sprzątam i jeszcze raz sprzątam! Sprzątanie to połączenie pożytecznego z przyjemnym: dzięki niemu spalam kalorie.. A ta satysfakcja, gdy całe mieszkanie lśni! Wtedy chandra na pewno się nie zjawia!
NIEDZIELA
Niedziela to odpoczynek. Poza popołudniowym rodzinnym spacerem po obiedzie relaksuję się i ... obijam. Chandrę zabijam wtedy długimi rozmowami z najbliższymi, odrabianiem zaległości filmowych, czy książkowych. I czymś jeszcze – piekę wtedy bez opamiętania!
Z jesienią jest jak z Buką z Muminków. Przeraża, niesie ze sobą strach i sam jej widok jest przygnębiający niczym obrazy C. D. Friedriecha. Uciekamy przed nią wystraszeni i zniechęceni, ale czy znamy jej prawdziwy charakter? Czy ktokolwiek próbował kiedyś przystanąć i ją zrozumieć? Jak życiu wszelakiemu potrzebne jest lato oraz radość, tak i jesień nie jest jedynie przykrą wypadkową. Niesie ze sobą reset, łagodne wyciszenie przed zmianami, niezbędne spowolnienie rytmu życia. Moim sposobem na jesień i związaną z nią chandrą jest spokojna akceptacja tej smutnej, ale orzeźwiającej pory roku. Dawno przestałam bać się Buki.
ReplyDeleteKasiu! Jesienna chandra dopada mnie co roku, o tej samej porze, jak tylko słońce przestaje świecić i tygodniami wpadamy w szarość. Od razu staram się wtedy przestawić na awaryjny plan B i przypominam sobie jak bardzo lubię długie jesienne wieczory z gorącą czekoladą z piankami, chowając zmarźnięty nos w golfie :) W lato przecież nie ma szans na takie przyjemności! Odkrywam wtedy na nowo wszystkie moje ulubione małe kawiarenki, niszowe księgarnie, lumpeksy (z nieograniczoną ilością jesiennych swetrów. Jesień to też super okazja na krótkie weekendowe wypady - nigdy Paryż czy Amsterdam nie wygląda tak fajnie, jak jesienią..:)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeletezdecydowanie ciepły koc, gorąca herbata lub kawa (koniecznie z piankami!) i książka/filmy/seriale, a jeśli nie mam ochoty siedzieć w domu to kwawa/kino z przyjaciółką, natomiast gdy mam więcej motywacji długi spacer z psem czasem bieganie. (a gdy dopadnie mnie jakaś niezrozumiała wena to zaczynam przemeblowywac mieszkanie i je dekorować)
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienną chandrę jest angażowanie się w eventy, które pozwalają nam zapomnieć o "biegnącym czasie" i oderwać się od własnych mniejszych lub większych zmartwień :) Co roku stawiam sobie za cel wsparcie osób potrzebujących poprzez udział w projekcie "Szlachetna Paczka". Dzięki temu przedsięwzięciu poznałam masę ciekawych, inspirujących osób, a co najważniejsze przy minimum dobrych
ReplyDeletechęci ma się realny wpływ na pojawienie się uśmiechu na czyjejś twarzy.
Czasami trzeba oczywiście zwolnić i w tym całym natłoku zajęć pozwolić sobie na chwilę tylko dla siebie, którą dla mnie są poranki w chłodne, wolne od pracy dni. Lubię wtedy chodzić do południa w ulubionej piżamie popijając świeżo zaparzoną kawę obserwując za oknem zmieniającą się pogodę...
"Her morning elegance she wears
The sound of water makes her dream
Awoken by a cloud of steam
She pours a daydream in a cup
A spoon of sugar sweetens up"
Chociaż generalnie nie mam tendencji do poddawania się pogodzie, czasami nawet mnie jesienne zimno i deszcze dają się we znaki :) Moim sposobem na jesienną chandrę jest poczucie się dobrze we własnej skórze, otoczenie się przytulnymi zapachami i spotkanie z ludźmi. Kiedy więc mam wolny dzień i czuję, że zaczynam się rozleniwiać, ale w ten nieprzyjemny, nudny i denerwujący sposób robię tak: odpalam kominek z woskiem zapachowym, puszczam jakąś przyjemną, akustyczną playlistę i w pierwszej kolejności zabieram się za włosing, Olej na włosy, potem maska. Robię też maseczkę z glinki na twarz i idę myć naczynia. Kiedy skończę idę zmyć maseczkę i maskę z włosów, suszę włosy i nawijam na wałki (poczucie się jak w amerykańskim filmie to dodatkowe propsy do samopoczucia) i robię makijaż. W międzyczasie oczywiście jakaś dobra herbatka :) Umalowana i z doskonałą (zadbaną do granic możliwości) fryzurą wskakuję w ubrania, które można by określić mianem "cozy and elegant" i oznajmiam mężowi, że oto wychodzimy w miasto. I tak też robimy. Znajomi, którzy mogą do nas dołączyć też zawsze się jacyś znajdą. A więc w towarzystwie, dobrze i wygodnie ubrana, z zadbanymi włosami i makijażem, cała pachnąca i wypieszczona zapominam o jesiennej chandrze i cieszę się tym, że gdyby był lipiec nic z tych rzeczy nie sprawiłoby mi takiej przyjemności, bo byłoby za gorąco :) Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemniej i pachnącej jesieni :)
ReplyDeleteannaswietek94@gmail.com
Nie walczę z jesienną chandrą, bo uwielbiam tę porę roku, mgłę i szarości za oknem! Nie ma lepszych okoliczności dla takiej smutnej marzycielki jak ja.
ReplyDeleteW przeciwdziałaniu jesiennej chandrze pomaga mi kilka rzeczy, które kupuję, bądź wyciągam z szafki wyłącznie jesienią. Moim tak zwanym "must have'em" są: kominek na świeczkę w komplecie z olejkiem cynamonowym, wielki, a co najważniejsze ciepły koc w optymistycznym zielonym kolorze, ulubiony kubek i ogromne ilości yerba mate, a do tego 2-3 książki na długie wieczory i płyta jednego z ulubionych wykonawców kupiona specjalnie jesienią. Polecam, działa! :)
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienna chandrę jest wycieczka na basen, gdzie pływając bez przerwy mogę wylądować cały stres. Kiedy później wychodzę zmęczona i szczęśliwa za razem w cieplej czapce i szaliku
ReplyDeleteNa chłodne, listopadowe wieczory - Jej ciepły głos. Na jesienne spadki humoru i depresyjne rozmyślenia - Jej życiowe, 60-letnie doświadczenie. Na szaro-burość za oknem - Jej klasyczne zdanie - "wracaj do domu, Bory Tucholskie są piękne nawet bez liści". Na wieczorne nudy - wspólne, niestety najczęściej polityczne, acz zawsze konstruktywne, dyskusje z czerwonym winem w dłoniach. Na rozterki sercowe - Jej wsparcie, kobiety doświadczonej przez los. Na przemakające buty i kurtki bez kaptura - Jej wspomnienia, że teraźniejsze zimy i jesienie to nic w porównaniu do tych, które Jej roczniki przeżyły. Obojętnie która pora roku trwa - telefon do Mamy jest zawsze wyjściem z każdej chandry. Nie ma cieplejszego swetra niż jej serce, nie ma bardziej twarzowej czapki, niż jej uśmiech. Mama jest moją jesienią, zimą, wiosną i latem. Dopiero z biegiem czasu człowiek docenia, ile ma szczęścia wokół. Jesiennego również :)
ReplyDeleteMoim (niezastąpionym!) sposobem na jesienną chandrę jest oglądanie Seksu w Wielkim Mieście. Gdy temperatury spadają poniżej 10 C wiem, że to czas na oglądanie Carrie i jej przyjaciółek. Nic tak nie poprawia humoru, jak świadomość, że bez względu na czas, w którym żyjemy, stan konta, miejsce na Ziemi, wygląd, charakter, my - kobiety, mamy te same problemy i potrafimy się z nich śmiać. Serial daje mi także nadzieję na to, że bez względu na ilość poniesionych porażek, gdzieś tam czeka mój mały sukces :)
ReplyDeleteStaram się dostrzegac piękno we wszystkim, co mnie otacza. Ktoś mógłby zapytać: ale co pięknego jest w "szarej, burej" jesieni? Otóż właśnie to - szarość i burość. Klimat, spokój, refleksja, lekkka mżawka, mgła, długie i ciemne, spokojne wieczory. Ulubiona książka, ciekawy film, aromatyczne świeczki i przytłumione światełka w pokoju. Relaksująca, gorrrrąca kąpiel, którą przygotowuję sobie w domu zaraz po powrocie z mroźnego dworu. Ulubiony, cieplutki i Kudłaty sweter, miękkie kapcie. Klimatyczne dodatki czynią właśnie z tej pory roku swego rodzaju azyl, uspokajającą odskocznię. Nie chcę jednak czynić z tej, przez niektórych nazywanej - DEPRESYJNEJ, pory roku żadnej wymówki. Świat jest niesamowity zawsze, bez względu na to kiedy i gdzie. Otaczające mnie kolory zmieniają się, każdy pojedynczy dzień przynosi dostrzegalną zmianę. To sprawia, że tym chętniej wybieram się na długi spacer do parku. Świecące zimnymi promieniami słońce przynosi jeszcze większą radość, a wybranie się do miasta w celu podziwiania architektury czy odwiedzenia muzeum daje jeszcze większą dumę z siebie - że udało mi się zmotywować, wyjść z domu i przeżywać, w pełni wykorzystywać i odczuwać swoje życie. Warto dostrzegać i doceniać piękno wr wszystkim.
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienną chandrę jest działanie, nie ma dla mnie nic gorszego niż spędzenia całego dnia snując się z miejsca na miejsce, ponieważ mam później wyrzuty sumienia że zmarnowałam dzień. Dlatego organizuje sobie dużo zajęć, gotuje obiad jednocześnie piekę ciasto, ogarniam dom, ćwiczę, jeśli mam do coś do zrobienia na studia to też staram się szybko z tym uporać. Bardzo lubię do tych czynności słuchać "wesołych" piosenek i oczywiście wypić hektolitry zielonej herbaty. I tak naładowana pozytywną energią i świadomością ile zrobiłam, wieczorem mogę spokojnie odpocząć spędzając czas z rodziną, ukochanym, czytając książkę, oglądając film, spotkać się ze zaznajomi czy cokolwiek na co będę miała ochotę. Mimo iż ogólnie nie lubię jesieni i jej ponurego uroku to ta pora roku jest czasem który zbliża ludzi. Jesienią częściej bywa się w domu, więcej czasu spędza się wspólnie, powoli zaczyna się odliczać dni do świąt:) dzięki czemu łatwiej jest ją przetrwać i okazuję się że też ma jakieś plusy :)
ReplyDeleteJasnobeżowy płaszcz
ReplyDeleteEfektowny make-up
Słodkie perfumy
Troszkę błyskotek
Elokwentny partner
Miłe spotkanie
A tak naprawdę
Książka
Album z wakacyjnymi zdjęciami
Strucla makowa babci
I iiii
Aromatyczna herbata
Jesienna chandra? Nie jest mi straszna- gdy za oknem pożółkłe liście chwieją się i z pewną melancholią unosi je wiat a długie wieczory sprzyjają pojawieniu się nostalgii, polecam sięgnąć po akwarele :) delikatne pociągnięcia pędzlem pozwalają dodać trochę koloru szarej rzeczywistości. Świetny sposób, by spędzić czas dając upust swojej fantazji i uspokoić umysł po intensywnym lecie bez chwili wytchnienia. Każdego dnia odłączyć się zupełnie od otaczającego świata i przelać odrobinę swojej wizji na papier- gwarantuję bezcenną satysfakcję :) pozdrawiam ciepło, Kasia ��
ReplyDeleteDwa razy w tygodniu, zaraz po zajęciach na uczelni wracam do domu i szybciutko pakuję do plecaka potrzebne mi rzeczy. Potem przemykam aleją złotych kasztanów i przychodzę w miejsce, gdzie wiatr już nie zagląda, tylko radosne uśmiechy moich znajomych. Rozgrzewamy się wszyscy wymachując kończynami dookoła, wskakujemy na ścianę i znów czujemy się jak wtedy, gdy na wakacjach wdrapywaliśmy się na szczyt. Gorąco polecam wszystkim wspinaczkę, na jesienne wieczory nie ma nic lepszego niż ruch, zastrzyk endorfin, spotkanie z ludźmi i wysiłek, który sprawia, że czujesz się lekka jak motylek. Pozdrawiam! :)
ReplyDeleteMój sposób jest bardzo prosty, a przy tym przyjemny. Właściwie mam aż dwa pomysły na walkę z jesienią! Deszcz pada, wiatr wieje, a ja przeglądam zdjęcia z wakacji. Uwielbiam jesienią wspominać wakacyjne przygody i chociaż przez zdjęcia przybliżyć się do wypragnionego słońca. Jak już zdjęcia się skończą to czemu by tu nie pomyśleć o kolejnym wyjeździe? ✈️ wakacje zaplanowane, to czas zanurzyć się w ulubionym serialu :)
ReplyDeleteA ja... Robię zdjęcia :) liście...desscz...krople na szybie. To wszystko trwa moment. Więc ja... Zatrzymuje momenty.. Jak mówiła Wisława Szymborska "nie ma dwóch tych samych nocy, dwóch jednak ich spojrzeń w oczy..." :) nie ma dwóch tych samych liści...dwóch tych samych dni. Staram się pokazac, że każdy dzień i każdy moment jest wyjątkowy. Pozdrawiam Kasiu!
ReplyDeleteJesień to moja ukochana pora roku. Uwielbiam kolorowe liście, intensywny deszcz oraz spacery po lesie z moim psem. Jednak jak każdego łapie mnie jesienna chandra. Liście tracą barwy, dźwięk deszczu zaczyna irytować, a spacer wydaje się być czynem szaleńca.Na szczęście nauczyłam sobie radzić z przepływem tych burych, melancholijnych nastrojów.Najczęściej włączam swoją ulubioną Taylor Swift i próbuje wystarczyć zły humor. Mało jesienno-klimatyczne, ale skuteczne. Innym sposobem jest zaszycie się pod wzorzystym kocykiem z książką. Podróż w świat wyobraźni potrafi uleczyć każde moje zmartwienie.
ReplyDeleteKontakt :xnatalia.x.m@gmail.com
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteSzczerze mówiąc jesienna chandra niekoniecznie mnie dotyczy biorąc pod uwagę, że jesień to moja ulubiona pora roku. Urodziny moje i obydwojga rodziców w październiku, grube swetry, płaszcze i cudowna kolorystyka to coś na co czekam przez cały rok. Muszę jednak przyznać, że wszechogarniaąca szarość i multum obowiązków, które zawsze mnożą się w tym okresie sprawiają, że potrzebuje małej odskoczni. Zawsze staram się zaplanować chociaż jeden weekendwy wypad, w tym roku padło na Paryż, który zawsze chciałam zobaczyć w leniowo-jesiennej aurze. W dni wolne staram się opatulić w ukochoany sweter z ogrmnym golfem, który zrobiła mi babcia i iść na spacer, Hampstead Heath w Londynie to mój absolutny faworyt bo mam wrażenie, że jestem na wsi pomimo widoku panoramy Londynu w jednego punktu widowkowego. Gorąca czekolalada podczas powortu do domu to już dodatkowa, grzeszna przyjemność.
ReplyDeleteWspomnając o gorącej czekoadzie nie mogę nie wspomnieć o moich ulubionaych jesiennych przekąskach na jesienne wieczory, śliwki pod kruszonką, jabłka i gruszki z masłem migdałowym i cynamonowa herbata z oryginalą nalewką dziadka to zdecydowanie moi ulubieńcy, którzy uprzyjamniają mi jesienne wieczory, które spędzam w domu z książką albo serialem.
Kiedy dopada mnie jesienna chandra, staram się robić wszystko, byle nie leżeć pod kocem ze słuchawkami na uszach i zastanawiać się jak bardzo mnie dołuje taka nijaka pogoda :) Do tego "wszystko" zalicza się ulubione spędzanie wieczorów: na początek idą relaksacyjne kąpiele ze świeczkami, maseczka, dobra muzyka, bathbomb i wszystkie smutki odchodzą w niepamięć! Kolejnym krokiem jest urządzenie sobie milej atmosfery w pokoju: oczywiście (moje ukochane) świeczki nadające niepowtarzalny klimat, kawa lub herbata (z cytryną, lub owocowa, polecam herbatę z miodem, cytryną i imbirem, kocham!), do tego ciekawa książka (ostatnio na nowo zaczęłam "Grę o tron" - polecam wszystkim!), lub też laptop, dobra muzyka i czytanie ciekawych artykułów, albo też oglądanie filmów które znajdują się na liście "must watch". Jeszcze jednym sposobem, ktory bardzo często praktykuję, jest wyskakiwanie samotnie lub z przyjaciolmi na spacery pośród żółto-czerwonych liści - nigdy nie sądziłam ze to może być tak relaksujące. Cieply golfik, gruby płaszcz, rękawiczki, i można zwiedzać świat,a przy okazji zdobyć się na trochę refleksji na temat świata. Jesień jest do tego wręcz stworzona;-). Można pozbyć się każdej chandry, nie tylko jesiennej, z odrobiną kreatywności - diy, coś ciekawego do ugotowania, czy może jakaś zmiana w otoczeniu - każdy ma w sobie to coś co uczyni go szczesliwszym i nie pozwoli mu na chwilę apatii i smutku! Nie zapominajmy o tym:-)
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienną chandrę są.. jesienne zdjęcia. Wyciągam aparat i fotografuję jesienne krajobrazy, obcując z pięknem tej pory roku. Inspiruję się klimatycznymi zdjęciami, również Twoimi - do dziś nie mogę wyjść z podziwu dla Twojej bieszczadzkiej sesji! Zdecydowanie polecam więc spojrzenie na jesień jako wdzięczny materiał dla pięknych, nastrojowych fotografii, z których satysfakcja zdecydowanie pomaga w walce z chandrą :)
ReplyDeleteNa jesienną chandrę mam dwa sposoby:
ReplyDelete1) To wyjście na spacer, oglądanie tych pięknych zmieniających kolory liści, pójście na siłownię a po siłowni na cappuccino na sojowym. To są aktywne formy mojego jesiennego mood'u, natomiast czasem zwyczajnie mi się nie chce czegoś robić, dlatego jest drugi sposób.
2) Jeśli jesienna chandra za bardzo mnie ogarnie to ubieram moje kapcioszki w króliczki, najcieplejszy szlafrok, zmywam cały makijaż, sięgam po dobry film najczęściej podróżniczo-sportowy, czyli filmy sufringowe, kitesurfingowe, snowboardowe, albo po prostu podróżniczy, do tego zwykle jem pyszne lody (niestety jem je najczęściej w jesieni, nie umiem ich sobie odmówić w tej porze roku), zaparzam zieloną herbatkę albo matcha i zapraszam kilka znajomych, bo ciężko spędzić jesień samemu (depresji się można nabawić).
Ja staram się nie traktować jesieni jako swojego wroga, ale przyjaciela. W końcu jest tyle wspaniałych rzeczy, które daje nam ta pora roku. Kolorowe liście, herbata z miodem i cytryną albo sokiem malinowym domowej roboty (najlepsza gdy wpadamy przemarznięci do domu), kawa z kardamonem, dynie, czas na czytanie książek i gry planszowe, swetrowe stylizacje i pierwsze w sezonie wypady na snowboard!!! Gdy tak podchodzę do jesieni, chandra mi nie grozi :)
ReplyDeleteKiedy dopada mnie jesienna chandra zakładam swoje ulubiony outfit ,wygodne buciki i zabieram moje dwa kochane pisiaki na długi spacer. Kiedy widzę jak one się cieszą tym jesiennym klimatem i co wyprawiają w liściach i kałużach nie sposób się nie śmiać ! Zacznie poprawia mi to resztę dnia. Niby nic , niby to tylko spacer ale daje kopa do działania :) A kiedy juz naprawdę leje deszcz umawiam się z najlepsza przyjaciółka na kawę w przytulnej kawiarence gdzie podają przepyszne ciecho. Wtedy ja i ona mamy o dużo lepsze humory i po prostu cieszymy się z tego ,ze spędzamy tez z pozoru paskudny dzień razem.
ReplyDeletePozdrawiam Cię Kasiu :)
Asia
Żadna pora roku nie zadziwia mnie swoją kompleksowością tak jak jesień. Pomimo książkowego wręcz introwertyzmu i naturalnej skłonności do melancholii to właśnie jesień i jej złożoność daje mi tak wielkie pokłady emocji na cały rok, nie dając chandrze większych szans na wyjście z mroku. Może to zasługa rdzawego słońca o świcie albo jeszcze nieśmiale mroźnego, rześkiego powietrza , które otula moje miasto i oczyszcza umysł z toksycznych myśli. A może po prostu magia wieczornych spacerów po ulicach wyłożonych liśćmi i z The Smiths w słuchawkach na uszach-w końcu "there is a light that never goes out"
ReplyDeleteStandardowa odpowiedź brzmi kocyk, dobra książka i coś ciepłego do picia, najlepiej kakao. Sama też to stosuję, ale nie jest to moja odpowiedz. Według mnie, żeby na dobre nie pogrążyć się w smutku spowodowanym jesienną pogodą trzeba, absolutnie trzeba otaczac się ze zdwojoną intensywnością DOBRYMI, CIEPŁYMI OSOBAMI, z którymi nawet caly rok takiej pogody niestraszny. Reszta to już tylko dodatek :)
ReplyDeleteMuszę przyznać szczerzę, że jesień to moja ulubiona pora roku pomimo tej niekiedy depresyjnej pogody za oknem. Taka pogoda właśnie zaprasza do rozluźnienia się wygodnie w łóżku, kanapie czy fotelu przy ulubionej książce, czy przy dobrym filmie z kubkiem gorącej czekolady z piankami, który tak bardzo kocham. Spacery w parku jesienią są moimi najlepszymi spacerami w ciągu roku, widoki zapierające dech w piersiach, złota polska jesień:) Moimi sposobami na jesienną chandrę jest właśnie wyjście z tych czterech ścian na spacer i podziwianie pięknych widoków, oczywiście nie zapominając o ciepłym ubraniu! Albo zostanie w domu i rozluźnienie sie przy ciepłym napoju:) Wszystko jest czy staje sie dobre, gdy jesteśmy z osobami, które kochamy. Te niesamowite ciepło domu pomaga mi przetrwać jesienną chandrę.
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteJesienią o wiele częściej trafiają mi się tzw. "DNI MISIA". Zaczęłam je tak nazywać kiedy (może z niedoboru witaminy D, może z czystego lenistwa)po porannej kawie owijałam się ciepłym kocem, wykładałam się wygodnie wśród poduszek i pachnących świeczek, z książką albo laptopem na kolanach i ... no właściwie tyle do końca dnia. I to się faktycznie sprawdza, bo baterie są doładowane. Ale nie jesienią.
ReplyDeleteJesienią "DZIEŃ MISIA" jest praktycznie każdego dnia, więc no ... trzeba go urozmaicić i dodać trochę tego i trochę tamtego. Dlatego teraz ciepłym kocykiem owijam się dopiero wieczorem, wcześniej odpowiednio się do tego przygotowuję. Bo kiedy rano musisz wstać, a czarne jeszcze niebo w ogóle cię do tego nie zachęcia, kiedy zza biurka w pracy widzisz, że niebo zamiast wyjaśnieć do błękitu, zatrzymuje się przy przygnębiającej szarości i kiedy to kawa jest ulubionym punktem twojego dnia, bo w sumie na nic bardziej energicznego nie masz ani siły ani ochoty, trzeba sobie postanowić, że "nie, tak nie będzie". Dlatego ja postanowiłam wtrącić coś do jesieni z cudnych, ciepłych, słoneczncnych i energicznych dni...
Mimo, że moja szafa opiera się głównie na schemacie - czerń - biel - szarość - ecru, i za każdym razem kiedy wchodzę do sklepu i postanawiam, że tym razem kupię coś kolorowego, a i tak wychodzę z szarym golfem, to udało mi się zmusić się do postawienia na wysokie burgundowe kalosze i parasol w tym samym kolorze. I żałuję, że wcześniej nie dałam się na to przekonać, o 7 rano w całej tej ciemności przechodzącej w szarość, burgundy dobrze mi robią :)
Kawkę zaczęłam zamawiać tylko tam, gdzie oprócz tego błogosłąwionego napoju serwują uśmiech. I na twarzy i na kawie. A po pracy, zamiast rzucić się do ciepłego łóżeczka.. zmuszam się jeszcze do wskoczenia w sportowe buty i kilka kilometrów biegu - z najpiękniejszymi widokami na Kraków. Po takim dniu, "wieczór misia" smakuje jeszcze lepiej. A perspektywa kolejnego "dnia misia" ... i kolejnego, i kolejnego... wcale nie jest taka straszna
Jesienna chandra? Nie jest mi straszna- gdy za oknem pożółkłe liście chwieją się i z pewną melancholią unosi je wiat a długie wieczory sprzyjają pojawieniu się nostalgii, polecam sięgnąć po akwarele :) delikatne pociągnięcia pędzlem pozwalają dodać trochę koloru szarej rzeczywistości. Świetny sposób, by spędzić czas dając upust swojej fantazji i uspokoić umysł po intensywnym lecie bez chwili wytchnienia. Każdego dnia odłączyć się zupełnie od otaczającego świata i przelać odrobinę swojej wizji na papier- gwarantuję bezcenną satysfakcję :) pozdrawiam ciepło, Kasia (k.myszkowska10@wp.pl)
ReplyDeleteJesienną chandrę zajadam niestety milką i kinderkami... na szczęście jest też pyszna herbata z syropem z pigwy (przepyszna). Dodałbym jeszcze lampkę grzanego wina ale w tym roku wymieniłam to na kilku tygodniowego smerfa, który rozwesela każdy dzień a codzienne spacery z nim to sama przyjemność nawet brak snu jest w stanie jego uśmiech przegonić tą szaro burą pogodę. Polecam każdemu!! ��
ReplyDeleteUwielbiam jesień, niestety czasem dopada mnie jesienna chandra. Wtedy łapię za telefon i dzwonię po znajomych. Lubię karmić super ludzi ciastem, więc piekę szarlotkę z przepisu mojej babci albo super czekoladowe brownie. Gdy wszyscy się zbiorą zaczynamy ucztę. Oczywiście nie może zabraknąć muzyki z winyli. Nic tak nie poprawia humoru jak wieczór spędzony z inspirującymi ludźmi przy dobrej muzyce i lampce wina. Uwielbiam te jesienne chwile.
ReplyDeleteMyślę, że nic tak nie poprawia jesiennej chandry, która chcąc nie chcąc czasem nas dopada, niekiedy tylko na chwilę a czasem na dłużej zatrzymuje się w naszej podświadomości, jak ruch. Zdecydowanie poruszanie naszych mięśni, najlepiej na świeżym powietrzu sprawia, że od razu czujemy przypływ endorfin :) Jesień to czas kiedy przeważnie jest strasznie zimno i wtedy nie chce nam się wychylać nosa za drzwi, ale jeśli już zdecydujemy się ciepło ubrać i wyjść na pewno nie pożałujemy tej decyzji, nawet zwykły spacer z psem potrafi zdziałać cuda :) U nas w domu zwykło się mawiać, że w zdrowym ciele zdrowe ciele i naprawdę tak jest! Dlatego gdy w długie jesienne wieczory każdy z domowników coś robi, zazwyczaj krząta się po domu, uczy, pracuje i przeważnie jego energia do działania gdzieś umyka to zawsze znajdzie się ktoś kto rzuci hasło:" Idziemy na spacer" ? Naszemu psu nie trzeba tego dwa razy powtarzać, bo od razu podchodzi do każdego i "zbiera" wszystkich do wyjścia :) Fakt, nie zawsze wszystkim się chce i czasem zdarzy się, że ktoś zostanie na posterunku, ale za to jak po spacerze wrócimy do domu od razu za nami za drzwi wpada świeża moc do działania !:) Wtedy zazwyczaj ja robię pyszną herbatę z miodem, cytryną i imbirem lub sokiem malinowym, który latem został przygotowany przez mamę, rozgrzewamy się pijąc ją i siedząc w salonie a później bez najmniejszych oporów każdy wraca do swoich obowiązków.
ReplyDeleteDla mnie to zdecydowanie najlepszy sposób na chandrę i zawsze się sprawdza. W moim przypadku posiadanie psa też dużo zmieniło, zwierzę w domu a w szczególności pies wnosi do domu tyle ciepła i energii, że od razu nastawienie domowników się zmienia, są po prostu szczęśliwsi :) Nasza Lola potrafi rozweselić każdego i sprawić, że nawet jeśli nam się nic nie chce wyciągnie nas na zewnątrz i wtedy nawet największa chandra znika.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia Kasiu,
Karolina Jędrzejek
Na jesienną chandrę pomaga mi joga, którą wykonuję razem z kotem (albo on ze mną :)). Co wieczór po kąpieli wskakuję w wygodne ubranie, zapalam świecę o ciepłym, otulającym zapachu, włączam muzykę i w ten sposób porządkuję swoje myśli oraz uelastyczniam i rozciągam ciało. Nie dość, że lepiej się czuję i mam siłę i energię na tę piękną, choć smutną porę roku, to dzięki kotce mam jeszcze wiele frajdy!
ReplyDeleteMail: a95sia1@wp.pl :)
DeleteMój sposób na jesienną chandrę jest banalny - miękki koc, gorąca herbata i filmy Hitchcocka :)
ReplyDeleteKlimat lat 50. to coś co kocham! Polecam wszystkim :)
W wakacje mój chłopak zaraził mnie długimi spacerami. Przemierzaliśmy codziennie po 20 km. Myślę, że miał w tym swój cel właśnie na przyszłość.
ReplyDeleteZwykle na jesieni spinam się i całe dni siedzę na uczelni przy kochanym instrumencie. Ćwiczę ciągle te same frazy po dziesięć razy przy maksymalnym skupieniu, ani się oglądam, a już za oknem jest ciemno. Muzyka daje mi naprawdę dużo, dzięki niej mogę wyrazić siebie: radość, melancholię czy odprężenie. Jednak poświęcam dla niej dużo, przez co zwykle jestem zmęczona i wracam do domu nie myśląc zbytnio o jakichś pocieszycielach na jesień, po prostu myślę sobie:" ot,jesienna chandra, może przejdzie mi jutro ".
Jednak mimo oddawania się muzyce, mogłabym powiedzieć, że nie przejmuję się innymi rzeczami. Jednak tak nie jest, jesienne dni mają wpływ także i na mnie. Pewnej niedzieli wybrałam się między ćwiczeniami na spacer. Poszłam trasą, którą zwykle nie chodzę, było do tego cudowne rześkie powietrze. To było coś niesamowitego, przypomniałam sobie trasy pokonywane z moim chłopakiem w lato, to uczucie energii i chęci, by iść dalej i odkrywać coś nowego w tym co mijamy na codzień. I tak też było tym razem, spotkałam na drodze coś nowego mimo, że chodzę tędy juz długi czas. To było magiczne, jak jeden spacer potrafi mi tyle dać, a nie musiałam się wcale zbytnio wysilać, a w dodatku jesień zawsze potrafi tak pięknie przemalować swoimi barwami krajobraz, że czasami wydaje się on nie do poznania.
Te przeżycia zachęciły mnie do ponownego zakochania się w długich wędrówkach. Do patrzenia na świat otaczający mnie na codzień innym "okiem" , dostrzegania w nim czegoś niesamowitego, innego niż do tej pory. Każdemu zachęcam takiej wędrówki,zmienia chociaż na chwilę myślenie o naszym życiu.
Mam lekką awersję do przetartych, zbyt często używanych stwierdzeń, więc trochę na przekór nie zacznę przekonywać Was do ,,jesiennych umilaczy''. O wyższości kocyków, herbat i netflixa podczas długich, chłodniejszych wieczorów można już dowiedzieć się zewsząd - blogów, youtube'a, instagrama. Nie uważam również, że jesień to pora, żeby skończyć z aktywnościami, które sprawiały nam tak wielką przyjemność dopóki nie zepsuła się pogoda.
ReplyDeleteTakim moim, prywatnym sposobem na chandrę, w Mieście Którego Nazwy Ludzie Wolą Nie Wymawiać (Kasiu, sama miałaś dłuższą styczność z Sosnowcem, więc świetnie zrozumiesz), jest powracanie do rzeczy, które sprawiały mi największą frajdę w przeszłości, a o których zapomniałam w miarę upływu czasu i nadmiaru obowiązków. To, między innymi, powrót do książek z dzieciństwa, które można poczuć na nowo - Dzieci z Bullerbyn, Ania z Zielonego Wzgórza, Harry Potter. To buszowanie po second hand'ach, w których spędzałam godziny jako nastolatka, próbując jak najniższym kosztem wyszukać perełki. Pójście na basen i suszenie włosów, byle tylko nie wyjść na deszcz i wrócić do domu z przeziębieniem. Odwiedzenie dawno niewidzianej babci, koleżanki z dzieciństwa. Powolne zakupy z mamą, zamiast zamawiania wszystkiego on-line i konsultowania przez telefon.
Dla mnie jesień to mniej eksperymentów, a więcej powracania do trochę zapomnianych, ale przywołujących ciepło w środku, czynności i ludzi.
Magda
Musi być ciepło, przytulnie, miękko i pachnąco. Najlepiej duszonymi jabłkami z cynamonem i wanilią. Z mnóstwem stołowych lampek i tlącymi świeczkami. Z wciągającą książką - jeszcze nie świąteczną, ale już deszczową, brytyjską, w jesiennym płaszczu, może nawet trochę straszną. Pod grubym kocem, najchętniej 'z misia'. A najcudowniej z kojącą elektrostatyką drugiego człowieka. I z tym uśmiechem, który wnosi najwięcej ciepła i rozgania każda jedną z szarych myśli. Wtedy jest już tak kolorowo jak na tych drzewach ze spaceru.
ReplyDeletePatrzę na spadające liście,
ReplyDeletewsłuchuję się w porywisty wiatr,
czuję zapach pierwszego, kominowego dymu
Smakuję kropel deszczu,
Dotykam nieba.
Chodzę po górach.
Nasza polska złota jesień jest piękna, lecz nie codziennie. W słoneczne i jeszcze ciepłe dni wybieramy się na spacer do kolorowego parku, spędzając miło czas nie spiesząc się. Ale gdy budzimy się i widzimy szarość za oknem, odechciewa się nam wszystkiego. W takie dni ubieramy się na cebulkę, uciekamy z dworu, a najchętniej nie opuszczamy domowego schronienia. Musimy jakoś sobie radzić w te dni, ponieważ nie prześpimy tych gorszych dni. Najlepiej usiąść w wygodnym fotelu z ulubioną książką i gorącą herbatą lub ulubionym winem. Dodatkowy lek na jesienną chandrę jest widok ognia w kominku, lecz alternatywą gdy brak kominka są świeczki. Nic nie robi takiej atmosfery jak światło świec w całym domu.
DeleteMoim sposobem na jesienną chandrę jesy dobre towarzystwo. Śmiech i dobry humor ludzi w pobliżu wpływają na mnie zbawiennie. Podczas jesiennych wieczorów lubię oglądać komedie z dobrym angielskim humorem. Każdy wie ze zakupy poprawiają humor, ale jak przystało na biednego studenta na razie zdawałam się przeglądaniem stron ze świetnymi sweterkami i marzeniem, że któryś z nich będzie mój ;) Nie lubię chandry i staram się z nią wlaczyć.
ReplyDeletePozdrawiam Cię serdecznie Kasiu!
Idealnym sposobem na jesienne wieczory byłoby zapaść w jeszcze-nie zimowy sen i obudzić się na koniec lutego ze słodkim i narastającym oczekiwaniem, że wszystko co najlepsze w roku jeszcze przed nami! Niestety, nie da się tak zrobić i może to lepiej, ponieważ długie jesienne wieczory to wyśmienity czas, który możemy dedykować sobie. Dlatego też wykorzystuję go, aby udoskonalić samą siebie i swoje umiejętności. Wykorzystuję ten okres w roku na naukę jeżyka hiszpańskiego, który jak wiem jest najweselszym, najszybszym oraz najmilszym językiem świata, co od razu wprawia mnie w dobry humor i poprawia nastawienie do szaroburej rzeczywistości!
ReplyDeleteGdy dopada mnie jesienna chandra to zakopuję się w łóżku z moim laptopem i niezliczoną ilością filmów i seriali. Obok mnie zwykle leży Stephen King, po którego często sięgam oraz mój mały, cudowny, mruczący termoforek, którym jest moja kotka Marlena. Ten cudowny czas często dodatkowo umilam sobie kubkiem kakaa i miseczką mleczka dla Marleny. Każa pora roku jest na swój sposób cudowna :)
ReplyDeleteCześć, jesień nie należy do moich ulubionych pór roku, ale z racji tego, że poddawać się złej pogodzie nie lubię, przedstawiam swoje sprawdzone sposoby na jesienną chandrę:
ReplyDelete1. Wieczór spędzony na energetycznych tanecznych zajęciach typu zumba, latino ;) Nic tak nie poprawia humoru jak taniec w grupie, do kawałków, które kojarzą się z wakacjami, poziom endorfin po godzinie zajęć: level 1000 ;D
2. Spotkania z przyjaciółmi we wrocławskich klubokawiarniach! Towarzystwo najlepszych znajomych zawsze poprawia humor, zwłaszcza w takim czasie jakim jest jesień, i nawet jak się bardzo nie chce wynurzyć spod koca to warto się zmotywować i ruszyć do miasta ;)
3. Lato porą festiwali muzycznych, ale jesień ma jeden niezaprzeczalny atut - jest to czas wielu premier muzycznych/książkowych/filmowych i początek tras koncertowych wielu artystów. Dlatego już we wrześniu zaczynam kupować bilety na koncerty, które później umilą ciemne i chłodne jesienne wieczory - w tym roku wyczekiwany jest m.in. Taco Hemingway!
4. W niedzielne jesienne wieczory przedłużam weekend wypadami do kina i nadrabianiem ostatnich kinowych nowości. Nic tak nie odciąga myśli od wizji kończącego się weekendu i perspektywy całego tygodnia w pracy, jak dobry film w niedzielę wieczorem ;)
5. W dni kiedy już nic się nie chce zostaje piżama, ciepła herbata z miodem (koniecznie chorwackim, przywiezionym z wakacji!) i cytryną, książka albo gadanie o głupotach z siostrą do późna ;)
I tak całe pół roku, aż nadejdzie upragniona wiosna!
Pozdrawiam,
Natalia ;)
Doskonałym sposobem na jesienną chandrę jest kreatywne spędzanie czasu, osobiście uwielbiam długie jesienne wieczory, które sprzyjają zatraceniu się w obowiązkach związanych ze studiami, wszystko wydaje się lepsze kiedy zasiadam do rysowania z ołówkiem owinięta kocem z kawą pachnącą cynamonem. Jesień sprzyja także porządkowaniu własnych spraw oraz mieszkania, kiedy letnie słońce chowa się za chmurami mamy czas na zorganizowanie własnej garderoby i nie odciąga nas od tego wizja słonecznego popołudnia. Warto pamiętać tez o aktywności fizycznej, moim zdaniem jesien to najlepsza pora na bieganie!
ReplyDeleteJesienią najbardziej przeszkadza mi brak słońca. Szybko kończące się dni sprzyjają jesiennej chandrze i ponuremu nastrojowi. Niestety taka aura w naszym klimacie trwa zdecydowanie najdłużej, trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. Szkoda czasu na smutki, warto zatem znaleźć coś co poprawi nam humor. Takie zajęcie skutecznie zastąpi witaminę D3, której brak odpowiedzialny jest za spadki nastroju. Moim sposobem na jesienną depresję są uszy, omyki i pampuchy. Od 1,5 roku mój dom jest domem tymczasowym dla niechcianych królików. Przygarniam Uszy porzucone na podwórkach, klatkach schodowych, śmietnikach i w innych zaskakujących miejscach. Dużą satysfakcję daje obserwowanie szczęśliwych zwierzaków, które najprawdopodobniej wcześniej żyły w złych warunkach, wciśnięte w za małą klatkę w kącie pokoju. Na stałe mieszkają u mnie dwa adoptowane nicponie- Antałek i Balbina. Kiedy puchate kulki kicają po całym domu ciężko mieć zły humor. A kiedy zdarzy się gorszy dzień wystarczy wziąć futerko na kolana i od razu wszystko przechodzi. Uszata jesień nie może być ponura! :) (e-mail: super.martaaa@gmail.com)
ReplyDeleteJesienna chandra to może zbyt dużo powiedziane. Kiedy doceniamy małe rzeczy na co dzień (nawet w tak trudnych listopadowych warunkach) chandra to słowo za duże, więc nazwijmy to jesiennym spadkiem formy. Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy to opuszczenie na kilka chwil świata dorosłych.
ReplyDeleteWyobraźmy sobie sytuację.. Kończysz ciężki dzień w pracy, kiedy jest już ciemno. Wychodzisz z pracy na odczuwalne minus dwa, jeszcze musisz wstąpić do sklepu po chleb i mleko, bo pamiętasz, że rano prawie zabrakło Ci do owsianki. Zaczyna padać mżawka, a Ty dźwigasz swoją torbę-mieszczę-w-niej-wszystko, siatę z zakupami i pewnie czasami jeszcze torbę z laptopem. Tu jakiś kierowca Cię nieostrożnie ochlapie, ta mżawka osiada na włosach i nowym szaliku, który gdzieś pomiędzy pracą a godziną pójścia spać załapałaś w pobliskiej sieciówce. Wiele z nas to zna. Ja wtedy zamiast kierować się prosto do domu, czasami zahaczam o dom, który jest znacznie bardziej hałaśliwy i gwarny niż mój. Wpadam między towarzystwo 3 i 7 latka, zakładamy na nosy kolorowe maski z brystolu podobne całkiem do niczego, pompujemy balony i skaczemy na dmuchanych piłkach po całym mieszkaniu bawiąc się jednocześnie w Tarzana, Strażaka Sama z Tomka, który jest pociągiem. W głowie każda myśl, która może być skojarzona z jesiennym spadkiem formy odpływa gdzieś daleko. Daleko na tyle, że nie ma czasu już wrócić.
Jeszcze do niedawna moim ulubionym i zarazem jedynym sposobem na chandrę było skulenie sie w kłębek w grubym kocu z kubkiem kakao w ręku:) teraz endorfiny dostarczam w inny sposób i zawsze gdy mi nieswojo wybieram sie na siłownie:) po porządnym wycisku gorące kakako smakuje kilkanaście razy lepiej:)
ReplyDeleteWydawałoby się, że najlepiej jest zostać w domu. W przytulnym domu z kubkiem ciepłego mleka i książką w ręku. To jednak nie dla mnie. Ja sie relaksuje w ruchu. Podróżowanie ma tyle korzyści. Nowi ludzie, nieznane jedzenie, ciekawe miejsca. Obecnie odkrywam już zimową Norwegię ale za parę dni czeka mnie jesienny spacer po stolicy Slowacji.
ReplyDeleteW moim przypadku jesienna chandra występuje dość rzadko, bo staram się szybko odganiać przygnębiające myśli i cieszyć każdą, nawet 'deszczową' chwilą :) Mimo wszystko, kiedy czasem takie 'słabsze' momenty nadejdą, staram się je wykorzystać i poświęcić ten czas na refleksję. Pomyśleć o bliskich, o przyszłości, o kolejnych podróżach, o tym żeby jak najlepiej rozplanować swój czas i niczego nie żałować :) Poza tym kubek gorącej, karmelowej kawy, książki Haruki Murakamiego, przeglądanie pięknych, inspirujących zdjęć na instagramie lub tumblrze albo zgłębianie wiedzy w zakresie języka włoskiego, który studiuję, też niesamowicie pomagają na 'jesienną chandrę' :))
ReplyDeletePozdrawiam,
Natalia :))
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteW moim słowniku nie istnieje zwrot "jesienna chandra", dla mnie to bardziej jesienna depresja. I to całkiem zaawansowana. Z jednej strony uwielbiam prawdziwą polską, złotą jesień, ale z drugiej, gdy wstaję z łóżka i na zewnątrz nie wita mnie słońce, od razu mija mi jakakolwiek chęć na zrobienie czegoś produktywnego. Wstaję - ciemno i zimno, wracam do domu - to samo. Jak tu sobie radzić... A przede wszystkim jak nadal kochać jesień?
ReplyDeleteNie mam swojego niezawodnego sposobu. Czasem kubek ciepłej herbaty z imbirem w zupełności mi wystarcza, innym razem nie działa nawet polarowy koc i dobra ksiażka. Wtedy, uwaga uwaga, zwlekam się z łóżka, ubieram odzież i buty do biegania i wychodzę na zewnątrz, na pluchę i zimno. I kiedy wracam, choć to zaskakujące, czuję się milion razy lepiej. Najczęściej jednak jestem zbyt leniwa, by ruszać się z barykady poduszek i koców w moim łóżku, więc po prostu robię sobie coś smacznego do jedzenia, układam się wygodnie, włączam film albo zabieram się za dobrą książkę i odprężam się.
Jak każda kobieta uwielbiam też zakupy, więc na jesienną depresję niezawodnym sposobem jest mały wypadzik do centrum handlowego. I nie mam tutaj na myśli gigantycznych zakupów, ale jakieś drobnostki - skarpetki z liskami, ciepły golfik albo sweterek czy szal. Mała rzecz, a tak cieszy ;)
Pozdrawiam, Agata
Ja jestem definitywnie z tych osób, które podczas jesiennej chandry muszą pobyć po prostu same. Wielu z nas się do tego nie przyzna, ale bardzo często bywa tak, że jeśli łapie nas dół, to mamy tendencje do dołowania się jeszcze bardziej właśnie w samotności. Ale czy to coś złego? Mi na przykład to szczerze pomaga! Kiedy czuję, że dopada mnie jesienna chandra, przesilenie czy jakkolwiek to nazwiemy, to znajduję parę godzin dla siebie. Wiadomo, że nie zrezygnuję z całego dnia przez zły nastrój, bo i obowiązki na to nie pozwalają, ale chociaż te kilka godzin. Wtedy włączam sobie melancholijną muzykę, ładuję się pod ogromną kołdrę i albo czytam, albo zasypiam albo po prostu...leżę. Bardzo często drzemka jest dobrym wyjściem, chociaż wtedy należy pamiętać, żeby drzemka nie przeistoczyła się w 10cio godzinny sen, ponieważ przy takim jesiennym dole może być to całkiem kusząca opcja. Według mnie, nie można się tej chandrze poddawać. Można, a wręcz należy odpocząć i znaleźć moment dla siebie, ale nie dawać tej chandrze za wygrane, nie można jej pokazać,że może zrobić z nami co chce.
ReplyDeleteChandra nie jest przyjemna, ale może konieczna? Może potrzebujemy jej aby być zdać sobie sprawę zawczasu, ze potrzebujemy odpocząć od zgiełku świata? Może jest to swego rodzaju alarm dla ciała i duszy? Na to nie odpowiem, bo odpowiedzi będzie tak wiele jak wiele jest ludzi. Jednak wiem, że warto wtedy poszukać tego złotego środka, przypomnieć sobie, że w życiu najważniejsze jest zdrowie, i właśnie na tym zdrowiu mentalnym podczas tej jesiennej chandry się skupić. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Na jesienną chandre najlepsze jest wieczór Spa , który pomoże się odprężyć i odpocząć po trudach dni. Ciepła kąpiel z aromatycznymi olejkami i solami , maseczka na twarz i włosy . Następnie relaks z dobrą książka lub ciekawym filmem wraz z gorącą czekoladą, będąc owiniętą w ciepły i miękki koc . Oczywiście otoczenie jest równie istotne więc kilka aromatycznych świeczek oraz nastrojowe światło umilą wieczór. A co najważniejsze przestać się martwić jutrem i problemami, a skupić się na obecnej chwili , korzystając z chwili tylko dla siebie. ;) Dzięki czemu kolejny dzień zaczniemy z uśmiechem na twarzy .<3
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteMoją jesienną chandrę jak co roku umila nic innego jak ciepły koc,herbata z cytryną i dobra książka. Dzień bez spaceru po parku/mieście uważam za stracony, zaś chłodne wieczory spędzam zwykle z kubkiem kisielu i z zaległymi serialami na które w okresie letnim nie ma czasu.
DeleteKiedy na dworze plucha i cały świat sprzeciwia się przeciwko mnie mam dwa sposoby na poprawę humoru i walkę z jesienną chandrą.
ReplyDeletePierwszy taki najprostszy sposób na ciężki dzień to dobra książka ciepły kocyk i kubek gorącego kakao. Taki spokojny wieczór od razu pomaga zapomnieć o troskach całego dnia i dołującej pogodzie za szybą :).
Drugi sposób jest na gorsze dni. Dni w których pogoda w ogóle nie przypomina pięknej Polskiej Jesieni, jest mokro zimno nic mi nie wychodzi i tracę zapał do wszystkiego. Wtedy najlepiej pomaga mi wizyta u mojej babci :).
Może to śmiesznie zabrzmi ale naprawdę najlepiej poprawia mi to nastrój i sprawia, że mam większy dystans do życia.
Ale musze wspomnieć , że moja babcia nie jest zwykłą osobą (przynajmniej dla mnie jest bardzo niezwykła). Ma 85 lat i kocha fizykę :), była nauczycielką fizyki, jeszcze w zeszłym roku udzielała korepetycji studentom z fizyki i całe jej życie to fascynacja ta dziedziną nauki.
Tak więc w dni kiedy wszystko jest dla mnie bezsensu a na dworze szaruga idę do babci na herbatkę z cytryną i ciasteczka. Rozmawiamy długo o różnych rzeczach i temat zawsze prędzej czy później schodzi na fizykę lub astronomię ;P oraz najnowsze które babcia wyczytała,
Mimo iż mnie fizyka tak bardzo nie fascynuje lubię słuchać jak o tym opowiada ponieważ można wyczuć pasję i miłość do tej dziedziny nauki, która nawet z wiekiem nie mija (chyba się tylko pogłębia). Daje mi to ogromnego „kopa” aby nie przejmować się małą chandrą tylko iść dalej do przodu i cieszyć się życiem, mając nadzieję, że kiedyś będę do czegoś podchodzić z taką wielką pasją jak moja babcia do fizyki.
PS.: Dodatkowo babcia robi najlepsza herbatę z miodem i cytryna na świecie :).
Pozdrawiam serdecznie
Magda F.
zapomniałam dopisać maila magda_8_8@interia.pl
Deletepozdrawiam Magda F.
Przyszła pora na drugą, mniej barwną część jesieni. W dni pracujące czas leci szybko, bo uczelnia, bo praca, bo nowy odcinek serialu, ale w weekend...No cóż, wtedy zadań trochę mniej i trzeba ten czas dobrze zapełnić. Dlatego po uroczystym weekendowym śniadaniu, które obowiązkowo musi być pełne warzyw i owoców, aby dodać trochę koloru tym szarym dniom, pędzę do centrum sportu. Trening boksu, który mam przyjemność trenować od roku, przyprawia mnie o mnóstwo pozytywnej energii. Zawsze wtedy czuję, że mogę więcej niż mi się wydaje, a właśnie w takie ponure dni potrzebuję motywacji do działania, bo jesienią jest u mnie z nią ciężko. Natomiast listopadowe wieczory to dobry pretekst, aby wyjść na randkę do kina lub teatru. W obydwu przypadkach mamy całe spektrum możliwości, gdyż jesień obfituje w premiery, szczególnie teatralne. Ponadto, takie wyjście poniekąd zmusza mnie do tego, aby skomponować jakąś ciekawą stylizację i zamienić sweter na koronkową sukienkę.
ReplyDeleteJesień nie raz wpędziła mnie w pochmurny nastrój, ale mam na to sposoby.
ReplyDeletePrzede wszystkim staram się wcześnie wstawać (nawet w weekendy nie śpię później niż do 8) żeby w pełni wykorzystać czas w ciągu dnia, kiedy jest widno. W ogóle wyznaczanie sobie zadań i odhaczanie jednego po drugim mobilizuje mnie i dodaje energii.
Kiedy nadchodzi późne popołudnie i za oknem jest ciemno, robi się idealna pora na relaks. Staram się zaplanować coś przyjemnego, żeby mieć na co czekać. Czasami jest to wyjście z chłopakiem czy przyjaciółmi na jakieś dobre jedzenie, innym razem wieczór z książką i grzanym winem przy aromatyzowanych świecach. Staram się wyciągnąć z jesiennych dni jak najwięcej i tego samego życzę wszystkim.
Nie ma prostszej recepty na jesienne depresyjne, szare chwile.
ReplyDeleteKubek gorącej czekolady z cynamonem + ulubiony miękki i pachnący koc + ukochany/ukochana tuż obok + dobry film/serial = całe mnóstwo endorfin, dzięki którym żadna jesienna plucha nam niestraszna ;)
A ja odpowiem bardzo lakonicznie -moim sposobem na jesienną chandre jest zanurzenie się w ramionach mojego ukochanego mężczyzny, który jest już teraz moim mężem :)
ReplyDeleteA ja w jesienne wieczory najbardziej lubię włączyć ulubiona muzykę i porządkować swoją szafę, którą być może wkrótce będę mogła nazwać 'capsule wardrobe' ;)
ReplyDeleteJa przede wszystkim staram się wykorzystywać to, co tylko o tej porze roku dostajemy - przepiękne kolory w mojej ukochanej palecie brązów i szarości, idealne do nastrojowych i urokliwych zdjęć na instagrama ;) Korzystam też z tego, że tylko wtedy można bezkarnie chodzić cały dzień owiniętym w kocyk lub wielki sweter, wypijać trudne do wytłumaczenia w innych okolicznościach ilości kawy, herbaty i kakao, a jednocześnie wciąż na dworze nie jest tak zimno jak zimą, więc wciąż można czerpać mnóstwo przyjemności ze spacerów i podziwiać piękno wspaniałej złotej polskiej jesieni. Patrząc na jesień z nastawieniem na wykorzystanie jej plusów i możliwości, które daje, doceniając jej wyjątkowe piękno, nie dopuszczamy chandry w ogóle do siebie, i myślę, że to najlepszy na nią sposób :)
ReplyDeleteA ja w jesienne wieczory najbardziej lubię włączyć ulubiona muzykę i porządkować swoją szafę, którą być może wkrótce będę mogła nazwać 'capsule wardrobe' ;)
ReplyDeleteJ E S T E M J U S T Y N A,
ReplyDeleteMoje sposoby na jesienną chandrę?
1. Rozmowa (Jeśli czujesz, że cały jesienny klimat zaczyna Cię przytłaczać, nie wstydź się o tym rozmawiać)
2. Spacer (Codziennie wychodzę z domu, brzydka pogoda nie może być wymówką dla pozostania na kanapie)
3. Wyjazd (Dlaczego jesień nie może być dobrą porą na podróż? Podróże małe i duże, liczą się wszystkie)
4. Taniec (Widownia nie jest potrzebna, przy ulubionej muzyce,zgaszonym świetle "wytańczam" wszystkie stresy)
5. Śmiej się (Z siebie i do siebie)
Moja złota piątka.
Jesień. Jeden z moich sposobów na tę urokliwą, choć trudną porę roku ukrywa się już w samej jej nazwie. Po prostu JE SIĘ :) Pochłaniam jednak nie tylko dosłowne sezonowe pyszności. Łykam jedna za drugą pełne ciepła historie zaklęte w filmowych obrazach i między słowami na kartach ksiąg, książek i książeczek. Żywię się dźwiękami muzyki płynącej z czarnych, analogowych płyt. Rozkoszuję się serdecznymi rozmowami w przytulnych kawiarniach. Rozgrzewam od wewnątrz wspomnieniami tego, co piękne za mną i marzeniami na to, co piękne przede mną. Zajadanie się takimi smakołykami jest wskazane zawsze, ale pod rządami szarej jesieni staje się szczególnie przyjemną ucieczką :)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeletePrzepis na pozbycie się jesiennej chandry?
ReplyDelete-duża szklanka pysznej kawy,
-kilka korzennych ciasteczek,
-szczypta wosku Yankee Candle o ulubionym zapachu,
-jeden duży koc,
-ciepły sweter (najlepiej kaszmirowy;)), wygodne legginsy, skarpetki,
-jedna dobra komedia;
Podpalamy podgrzewacz, topimy wosk. Wrzucamy na siebie ubrania. Następnie "odpalamy" film, ciasteczka i kawę dodajemy do łóżka, kładziemy się. Wszystko przykrywamy kocem i "dusimy" do czasu, gdy chandra minie. :)
jesienne przygnębienie rozwiewam między innymi długą, gorąca kapielą, muzyką i ulubioną kawą z wszelkimi dodatkami, zapominam o kaloriach i nie szczędze bitej śmietany, gdyż nic tak nie poprawia samopoczucia jak odrobina miłości w wielkim kubku!
ReplyDeleteCzasami daję się ponieść jesiennej chandrze. Depresyjne nastroje sprawiają, że zaczynam zastanawiać się głębiej nad życiem i odczuwać nostalgię. Nagle znajduję chwilę na oglądanie starych kaset video, zdjęć w zakurzonym albumie, a przekładana od dawna rozmowa telefoniczna w końcu ma czas się odbyć. Ta szarobura pogoda sprawia że zwalniam tempa i bardziej doceniam drobne rzeczy, gesty i bliskich mi ludzi. Jesienna chandra budzi we mnie nową wrażliwość, wobec czego aby sobie z nią poradzić, wystarczy się jej w naturalny sposób poddać :)
ReplyDeleteZa oknem szaro, a Tobie nie chcę się nic robić, a najlepiej gdyby można by było pójść spać i obudzić się wiosną. Przespać tą całą szarość, pluchę, deszcz i wszystko. Znam to uczucie, ale nauczyłam się jak sobie z tym radzić. Kiedy za oknem zaczynają spadać pierwsze liście, a dzień staje się coraz krótszy. Biegne do sklepów by przystroić swój cały dom w stylu kolorowej pani jesieni. W domu zaczyna królowac pomarańcz, żółć, piękny brąz, czerwień. A uwieńczeniem tego wszystkiego są kwiaty, które kupuję co tydzień, a czasami dwa razy w tygodniu. Szybkim krokiem zmierzam do najwspanialszej kwiaciarni w mieście i wykupuję najlepsze kompozycje. Taki prezent od siebie dla siebie. Wiecie jak to może poprawić nastrój ? Kiedy cały dom jest przystrojony, w powietrzu unosi się zapach jesiennych świeczek. Ach... świeczki... Kiedy widzę kolejną świeczkę o zapachu dyni, mimo że mam ich w domu tysiące nie mogę się oprzeć pokusie kupienia kolejnej. A kiedy z samego rana wstaję, a w powietrzu jeszcze czuję zapach dyniowej świeczki z wieczora, biegnę do kuchni by zrobić najlepsze napoje na początek dnia : Pumpkin Spice Latte, niczym ze Starbucksa i Rozgrzewająca herbata. To dwa prawie najlepsze napoje na jesień. Dlaczego prawie ? Bo koronę napoju jesiennego zawsze będzie mieć gorąca czekolada z chilii a na samym wierzchu pianki. Tego nie pobiję nic a nic. W całej jesieni najlepsza jest jesienna garderoba. Moja zasada na jesień : " Nigdy nie można mieć za dużo botków, swetrów ani płaszczy" Co tydzień w sobotę zabieram najlepsza przyjaciółkę na rundkę po lumpach i dzięki temu aktualnie mam 128 swetrów wszystkie najlepszej jakości z kaszmiru i wełny. Czy jest coś lepszego nie kaszmirowy sweter, duży mięciutki kocyk, rozpalony kominek, duży kubek czekoladowej rozkoszy i ukochany przy boku ? Nie sądzę ... Uwielbiam jesień dzięki tym wszystkim rzeczom. Jest to moja ulubiona pora roku i przez cały rok z niecierpliwieniem na nią czekam.
ReplyDeleteJesień jest dla mnie takim wyjątkowym okresem, w którym mimo pozornego odpływu pozytywnej energii, zaczyna się dla mnie czas zdwojonego, kreatywnego myślenia. Wydaje się to niemożliwe, ale od czasu nadejścia tych pozornie smutnych dni, w których masz powód na to, by posiedzieć w domu, ponieważ "paaada, ziiimno, moookro" chęć do twórczego wykorzystania dnia wzrasta. Moje dzieła, choć nie zawsze udane, sprawiają, że zapomina się nieraz o dobijającym braku słońca, nieustannym deszczu czy zimnie. A więc jak sobie radzę? Przede wszystkim korzystam z hojnych darów natury, jakie otrzymujemy od Złotej Królowej do stworzenia ładnych, skromnych ozdób mojego ciasnego kąta bardzo tanim kosztem! W tym celu uzbierane z poprzednich, cieplejszych spacerów liście klonów, szyszki, żołędzie i proste patyki układam w zgrabną całość wieszając je za pomocą sznurka, bądź przytwierdzając klejem część tego, co wymieniłam z różnymi, kolorowymi dodatkami tworząc ładne, ale proste i pachnące kompozycje. Często również ze stopionych świec produkuję własne zapachy dodając skórki pomarańczy, wysuszone plasterki cytryny i cynamon. O tak, roznoszący się po domu cynamon skutecznie tworzy tarczę przed jesiennym przygnębieniem! W ten sposób przygotowuję pokój na moje małe wieczorki, podczas których często zakładam grube, ciepłe skarpety, sięgam po kawę bądź herbatę posypaną moim ukochanym złotym proszkiem i szukam inspiracji na kolejne, ale jakże miło spędzane dni. W tym okresie nie może również zabraknąć napoju zwanego Złotym Mlekiem, który jest moim hitem ostatnich lat, ponieważ wzmacnia odporność, działa na dobry sen i przeciwdziała...depresji! A to jest szczególnie ważne z walce z jesienną chandrą. Wszystko, co do szczęścia potrzebne- coś dla ciała, dla oczu i zdrowia. Jesień jest czasem przeznaczonym głównie dla mnie, pozwalającym wyciszyć się przed pędzącym światem i świątecznymi, zakupowymi szaleństwami. Dlatego ten okres uważam za absolutnie magiczny mimo wszechogarniającego przygnębienia. Staram się z nim wygrywać i uważam, że idzie mi to całkiem nieźle! :-)
ReplyDeletepaulinastasiewicz@wp.pl
Aby nie dać się przygnębić jesiennym zmrokom, opadającym liściom i marznącym stópkom, piję dużo Earl Grey'a z sokiem malinowym i imbirem. Ciepło ubrana w kolorowej czapeczce i kurteczce chodzę na spacery z ukochanym. Uczę się przy ogrzewających nastrój świeczkach, czytam dobre książki przy kominku, a przede wszystkim staram się dostrzec jak najwięcej piękna w kolorowej polskiej jesieni.
ReplyDeleteMoim sposobem na jesienną chandrę jest uruchomienie klimatu Bożego Narodzenia (dni odliczam już od października). W swoim pokoju włączam lampki i zapalam cudownie pachnące świeczki. W związku z tym, że mam teraz dość stresujący okres czasu, a listopadowa szaruga nie działa na mnie stymulująco, staram się stworzyć sobie strefę domowego komfortu. Biorę kocyk, kubek ulubionej kawy i nadrabiam filmowe, książkowe i muzyczne zaległości. Listopad to na szczęście czas, kiedy już bez narażanie się na marudzenie domowników mogę beztrosko słuchać świątecznego Franka Sinatry i Deana Martina. Podobno niezła ze mnie piekarka, dlatego już zaczęłam rozpieszczać wszystkich cinnabonami, pierniczkami i ciasteczkami korzennymi. W przetrwanie jesiennej pluchy pomaga mi planowanie wspólnie z przyjaciółkami christmas movie night, choć to dopiero w grudniu, nie mogę się doczekać! Na myśl o grzanym winie, różnych słodkościach, zapachu cynamonu i wspólnie spędzonych wieczorach chandra odpływa w zapomnienie. Zyczę wszystkim równie cudownego nastroju, Ala
ReplyDeleteJesienna chandra? Wystarczy poczuć zapach aromatycznej herbaty, długo parzonej Earl Grey z dodatkiem mnóstwa soku z pomarańczy oraz goździków. A to wszystko cudownie uzupełnia łyżka miodu kupionego prosto od pszczelarza. Przelana do ulubionego kubka taka herbata ogrzewa nie tylko spragnione ciepła dłonie, ale także duszę! Grube, wełniane skarpety także są świetnym sposobem, bo gdy stopom jest ciepło, to reszta też już nie marznie. Jesień ma wiele plusów, długie wieczory aż proszą się, aby ze wspomnianą herbatą i skarpetami zasiąść do lektury świetnych, polskich kryminałów. Do tego trochę ruchu w postaci jogi lub pilatesu i po chandrze ani śladu! :)
ReplyDeleteLubię jesień, ale te złotą... Złotą polską jesień, o tak! Pogoda jednak nas nie rozpieszcza, a od tego już krótka droga do przygnębionej duszy. Jednak na zwalczenie jesiennej chandry mam swój tajny sposób, który nigdy mnie nie zawodzi - uświadomienie sobie, że już za pasem święta. Tak, ta myśl odrazu nastraja mnie pozytywnie. Ale na myśli, rzecz jasna, się nie kończy. W taki ponury dzień ubieram swój ulubiony, ciepły sweter w świąteczny motyw, a na stopy grube, wełniane skarpety robione na drutach przez moją babcie. Rozpalam w kominku, odpalam świeczkę, która zapachem przywołuje obraz świąt, włączam muzykę z mojej świątecznej playlisty, parzę mą ulubioną zimową herbatę i zabieram się za robienie ozdób świątecznych. Szyję, wyrabiam w masie solnej, tworzę różnorodne bombki dzięki styropianowym kulom... To zdecydowanie idealna terapia, a późniejszy widok choinki przybranej głównie w ozdoby handmade mojego autorstwa daje jeszcze większą radość ze świąt. Przy takim sposobie nie ma mowy o jesiennej chandrze. A że to dopiero listopad? To nic, po prostu dzięki temu dłużej cieszę się tym wyjątkowym, świątecznym okresem.
ReplyDeletePozdrawiam! :)
P.S. U mnie sezon na "Wham! - Last Christmas" został już otwarty. :))
moimi sposobami na jesienną chandrę są moje małe rytuały: malowanie paznokci i ust, spisywanie swoich myśli, gotowanie dla najbliższych, czerwone wino, kocyk i marudkowanie ukochanemu.
ReplyDeleteBędąc studentką mało jest czasu na nawet zauważenie jesiennej gnęby. Aczkolwiek jeżeli już przyjdzie taka chwila, zajmuję głowę czymś innym. Bo po co się dołować. Piekę sezonowe przysmaki, umawiam się ze znajomymi lub biegam - to mnie najbardziej odstresowuje. A nie ma nic lepszego niż rozgrzać się na rześkim powietrzu!
ReplyDeletePrzepisów jest wiele, ale chyba tylko jeden właściwy. Problem zwalczyć, a nie pogłębiać :)
... a ja idę pobiegać. Hm, bo deszcz? Zimno? Ruch w ponury, bezsłoneczny dzień daje niesamowitego, energetycznego "kopa"! Po ok. godzinnym treningu moje ciało i umysł przeskakują na zupełnie inny tor! Potem kąpiel i coś krzepiącego do jedzenia. Polecam!
ReplyDeleteNiech moc będzie z Wami!
Aga
��
Najlepszym sposobem jest cieszyc sie tym co mamy w danym momencie. W takie jesienne dni uwielbiam siedziec z kubkiem rozgrzewajacej sie w reku herbaty,rozmazyc sie i po prostu cieszyc sie z tej chwili ktora juz nie wroci :)
ReplyDeleteKasiu!
ReplyDeleteNie od dziś wiadomo że lepiej zapobiegać niż leczyć. Tym mądrym zdaniem nie trzeba tylko podsumowywać wszelakich chorób, można też odnieść je do jesiennej chandry.
Gdy za oknem coraz mniej słońca a temperatura coraz niższa zaczynam zapobiegać złemu nastrojowi. W takim wypadku wybieram pole dance, fitness czy cheerleading... co sezon coś innego ale równie energetycznego. Endorfiny, lepsze samopoczucie... niby możemy o tym poczytać na każdej stronie szanującej się fitnesski ale czy na pewno w to wierzymy? Jeśli nie, to zdecydowanie powinnyśmy bo to na 100% działa! Wystarczy odrobina (lub całkiem sporo) wysiłku a efekty w naszym nastroju widać od razu: zmęczona i spocona ale jakoś bardziej zadowolona. I pogoda nie jest w sumie taka tragiczna, zawsze mogłoby być zimniej. I czym tu się martwić skoro udało mi się dzisiaj opanować nową figurę na rurce, a to jedynie powód do radości! A jeśli jeszcze pomyślimy o korzyściach z takiego wysiłku: zgubionych centymetrach w boczkach i dopięciu się w ulubione, ale od dawna za ciasne, jeansy - chandra nawet się nie pojawi ;) (aż mi się zachciało wyjść z domu, jak tylko o tym pomyślałam a nie mogę bo leżę w łóżku z gorączką!)
No dobra. Przyznam, że nie zawsze jest tak kolorowo i trzeba zastosować Plan B. I tu pojawia się mnóstwo możliwości. Nowa powieść ulubionego autora, czytana pod ciepłym kocem przy rozpalonym kominku, z kubkiem herbaty/kawy/grzanego wina. Darmowy listopad w Warszawie i zwiedzanie Zamku Królewskiego czy Pałacu w Wilanowie. Oglądanie po raz n-ty "Chirurgów" czy "Seksu w wielkim mieście". Granie w gry planszowe ze znajomymi, albo w "Wiedźmina" w samotności. Zatańczenie tańca-wygłupiańca do ulubionej piosenki. Rajd po lumpeksach i radość ze znalezionych cudeniek. Wyjazd do rodziców na weekend i spotkanie z całą rodziną. Czekolada. Jeszcze więcej czekolady...
Wszystkie te opcje zapewniają humor dobry na maksa i zero chandry!
Polecam wszystkim, szczególnie opcje zapobiegawcze.
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteJa kocham jesień. Urodziłam się w środku października, więc było mi to pisane. Jesień jednak nie odwzajemnia mojej miłości. Dni, w których z nieba lecą wirującą linią złote listki, a słońce pozwala na noszenie ulubionego cienkiego płaszcza, nie ma za wiele. Znacznie więcej jest takich, kiedy bardzo ciężko jest rano wstać z łóżka, wraca się zmarzniętym i przemoczonym i bezproduktywnie walczy się z chandrą. Oczywiście, gdy siedzę w domu, robię sobie ciepłą herbatę i pyszne, kaloryczne jedzenie, a do tego czytam pogodną powieść lub włączam ulubiony pocieszający serial, ale czy tak da się całą jesień? Więc w tym roku, po raz pierwszy w życiu, zaplanowałam na jesień dwie podróże. Dwie bardzo, bardzo krótkie podróże, ale obie były prawdziwym kopem energetycznym. W połowie września, gdy w Polsce robiło się już szaro i zimno, wybrałam się z przyjaciółką na dwa i pół dnia do Rzymu, który zaskoczył mnie przepiękną pogodą, klimatycznymi uliczkami, przepysznym jedzeniem i miłą ekstrawertycznością samych Włochów. Byłyśmy tam tylko dwie, spałyśmy w hostelu, całymi dniami zwiedzałyśmy zabytki, muzea i podziwiałyśmy architekturę, a także wspaniale jadłyśmy i odpoczywałyśmy w pięknych miejscach. Były oczywiście pizza klasyczna i pizza al taglio, wino pite w knajpie z oplecionym bluszczem ogródkiem, schowanej w maleńkiej uliczce, ale należało nam się po przechodzeniu 20 kilometrów każdego dnia. Zrobiłyśmy je nie tylko magicznymi ulicami Rzymu, ale też krążąc po Koloseum i Forum Romanum, a następnego dnia - po niesamowitych (musicie je zobaczyć!) Muzeach Watykańskich. Październik przywitałam zaś trzema dniami w Londynie z przyjacielem. Tym razem odwiedzaliśmy przyjaciółkę, więc spaliśmy u niej, a że dni było minimalnie więcej, pozwalaliśmy sobie na więcej lenistwa, i tak jednak cały dzień przechodziliśmy w Tate i National Gallery, spacerowaliśmy, pysznie jedliśmy, piliśmy w klasycznym angielskim pubie i wspominaliśmy ulubione lektury Gaimana, jadąc zadziwiająco starym i hałaśliwym, a przez to kosmicznie klimatycznym londyńskim metrem. Jest już co prawda listopad, więc chandra dopada mnie znów, ale samo wspomnienie tych krótkich, energetycznych podróży sprawiło, że pisząc ten komentarz zaczęłam się znowu uśmiechać na myśl o licznych wspomnieniach upchniętych w niecały tydzień. A teraz jeszcze raz obejrzę zdjęcia... :)
ReplyDeleteJesienna chandra to najlepszy rodzaj chandry! Bezkarnie można zapomnieć się z książką i herbatą pod kocem na długie godziny, przy pełnym przyzwoleniu bliskich. W szafie dzieje się wtedy najciekawiej w ciągu całego roku, bo wreszcie można nosić pieczałowicie kupowane na tę porę swetry. Zaś pochmurną pogodę przepędza kolor mojej jesiennej specjalności- zupy dyniowej, którą dzielę się z bliskimi, pałaszując-a jakże!-pod kocem i w swetrze :)
ReplyDeletePozdrawiam pozostałych fanów jesieni!
Marta
Ach ta jesień...Niby ją lubię, bo faktycznie ma swój urok, ale bywa że zimno, deszcz i mrok, potrafią obniżyć mój nastrój do zera. Tym bardziej, że teraz są te dni, kiedy z racji pracy światła dziennego praktycznie nie widzę. Od ósmej do minimum szesnastej przebywam w podziemiach galerii, więc nie mam nawet szansy wyglądnąć przez okno. Bo go po prostu nie ma. Zapas endorfin z lata topnieje więc w zastraszającym tempie i mniej więcej o tej porze roku jest na wykończeniu. W takim wypadku muszę odreagować i zwykle zwołuję sabat. Znaczy - zapraszam koleżanki na babski wieczór przy pizzy i lampce wina. Mam sprawdzone grono specjalistek od poprawiania humoru i walki z sezonową depresją. Jeszcze ze szkolnej, licealnej, ławki. Bywa, że wychodzimy na miasto, do kina, na ploty przy kawiarnianym stoliku. Ale częściej nasza siódemka gra w remika na punkty i wymienia się wrażeniami z ostatnich tygodni. Obowiązkowym punktem wieczoru jest łączenie za pomocą Skypa z brakującą ósemką, która mieszka teraz w Anglii, albo dziewiątką z Barcelony. Zawsze jest wesoło. Dla mnie nie ma lepszego sposobu na poprawienie nastroju niż spotkania z innymi ludźmi. Mój dziadek mawiał, że w towarzystwie lżejsza śmierć. Nie wiem jak z tym aspektem, ale na jesienną depresję zagęszczenie kobiecych pierwiastków i dobrego humoru działa niczym znany z reklamy serek na Wielkiego Głoda. Pogoni aż miło i na jakiś czas po chandrze ani śladu :)Trzeba tylko profilaktycznie powtarzać spotkania. I za tą profilaktykę w sumie lubię jesień :)
ReplyDeleteKolorowe liście, swetry i szale, ciepła kawa i herbata, dynie, jesienne kolory. Nie straszny mi wiatr i chłód, bo jesień jest moim zdaniem najpiękniejszą porą roku. Kiedy za oknem kolorowe liście spadają z drzew, wyjmuję z szafy ciepłe sweterki, zapalam świeczki i robię sobie ulubioną herbatę w ponadprzeciętnie dużym kubku. Uwielbiam ten magiczny jesienny klimat, który prawie może równać się z magicznym klimatem świąt. Ponadto jesień kojarzy mi się z porządkowaniem spraw, nowymi postanowieniami i przemyśleniami. Moim ulubionym cytatem na tegoroczną jesień jest: "Autumn shows us how beautiful it is to let things go." Za każdym razem kiedy dopada mnie jesienna chandra przypominam sobie to motywujące zdanie. Jesień naprawdę ma magiczną moc!
ReplyDeleteMoim złotym środkiem na jesienną chandrę są zdjęcia. Uwielbiam tworzyć, planować, komponować kadry, a wszystkie te zainteresowania wspaniale łączy fotografia. Mimo iż jesień nie należy do moich ulubionych pór roku, fotografia pomaga zapomnieć o zimnym wietrze i chłodzie. A taka czapka, szalik i sweter idealnie nadałyby się do wyjść w plenery z aparatem! :)
ReplyDeleteCóż...gdybym napisała, że jesienna chandra mnie nie dotyczy, byłabym po prostu marną kłamczuchą. Prawda jest taka, że co roku odczuwam ją coraz bardziej (czy to już dorosłość?). W każdym razie, na nic zdaje się przytulny koc, gorący kubek z finezyjnym napojem plus dobra książka lub film. I tak, prędzej czy później, powrócą czarne myśli lecące z nieba niczym jesienny deszcz na parapet. Mam dwa wyjścia - pozwolić sobie na snucie planów naprawiania własnego świata (bo przecież zawsze można więcej i lepiej), kończąc je najczęściej na poprawieniu kolorowych skarpetek i związanych włosów... albo wstać, i po prostu żyć.
ReplyDeleteSpotkania z ludźmi - najlepsze wyjście z ciemnego pokoju i marnych scenariuszy. Ale to nie wszystko. Wtedy odzywa się we mnie także dziecko. To samo, które wiele lat temu, już w połowie października, zachwycało się świątecznymi książeczkami. Kocham te ciepłe światła, czerwień w połączeniu z zielenią (choć i tak w efekcie końcowym wybiorę minimalistyczną oprawę domu), Franka Sinatrę grającego w duszy i cynamon zmieszany z kardamonem. Świąteczny klimat, który co jak co, bardziej znam z książek niż z życia, wprowadza mnie w mocno sentymentalny stan, i to szczęśliwy.
Nazwij mnie wariatką ale to właśnie to oczekiwanie na "Złą Panią Zimę" wypiera jej poprzedniczkę. I chociaż od lat, na próżno szukać śniegu za oknem, to mój własny, beztrosko-dziecięcy nastrój prowadzi mnie przez jesienne dni. Wszystko zależy od naszego podejścia. Ktoś widzi chlapę za oknem, ja cudowną walkę z żywiołem, bo gdy już wygram i dotrę do celu, to uśmiech znajomych, rodziny i przede wszystkim chrześnicy, i jej setki powtórzeń mojego imienia w progu, mają największą moc przetrwania tych, na pozór, chłodnych i nieprzyjemnych dni! Buziaki, Sandra.
(sandra.m.rutkowska@wp.pl)
Nie napiszę, że kocham jesień i że to najlepsza pora roku. Wcale nie zamierzam tak napisać, bo tak po prostu nie jest. Koc, książka i kakao nie są taką cudowną perspektywą jaką widzimy na Pintereście. Przecież jesień to spóźniające się autobusy, nieukładające się włosy od deszczu i krótkie dni, które uniemożliwiają spotkania na świeżym powietrzu ze znajomymi. I to towarzyszące na każdym kroku, w każdym aspekcie życie poczucie braku motywacji. Do zrobienia czegokolwiek. Nawet się tej książki nie chce czytać.
ReplyDeleteJedyna zaleta tej pogody to fakt, że bezkarnie można pomykać w ciemnych ubrania, a babcia nie posądzi cię o przynależność do niebezpiecznej sekty.
Jesień jest fajna, ale tylko wtedy, gdy świeci słońce, które odbija się w liściach leżących na ulicy, a to zdarza się bardzo rzadko.
Ja nie mam sposobu na chandrę. Po prostu jesień trzeba przetrwać. Czasami pomaga telefon do przyjaciółki i wspólne ponarzekanie, a czasami zjedzenie całego Ptasiego Mleczka wspólnie z mamą. Ale i tak, najbardziej pomaga myśl, że zaraz to wszystko minie i znowu nastanie pełna słońca i zieleni wiosna.
Jesień to pora... tańszych lotów! Nie ma lepszego sposobu na jesienną chandrę niż podróżowanie. Rześkie i szczypiące policzki powietrze jest wręcz przyjemne, kiedy opatulasz się szczelniej szalikiem i godzinami spacerujesz, odkrywając nowy kawałek świata. Na chandrę nie ma nawet czasu, kiedy zakopujesz się w ciepłym elektronicznym kocu (jedyny ratunek dla studentki, kiedy ogrzewanie zepsute) i przy świeczkach i pysznym kakao zaczytujesz się, planując podróże - co zobaczyć i gdzie zjeść. Jesień to też pora botków, jeansów, swetrów, płaszczy i szalików, czyli wszystkiego co w modzie najlepsze! Pakując się wrzucam do walizki swoje ulubione swetry, najwygodniejsze buty i jestem gotowa na wyjazd, wiedząc, że będę wyglądać i czuć się dobrze. W tym roku roztapiam ponure myśli w najlepszej gorącej czekoladzie w Belgii z dobrymi znajomymi. Za parę tygodni będę podziwiać obsypane liśćmi kanały w Amsterdamie, żeby już chwilę później spacerować po Barcelonie z ukochaną osobą, oglądając przedwczesne świąteczne dekoracje pośród wspaniałej architektury Gaudiego. Mimo, że zawsze powtarzałam, że nienawidzę jesieni - muszę w końcu przyznać, jesień da się lubić. Nawet bardzo. Jaka chandra?;)
ReplyDeleteNic nie jest lepszą bazą dla wspaniałych kaszmirowych ubrań i dodatków jak piękny i zdrowy wygląd naszej skóry, włosów i paznokci. Dlatego w jesienne wieczory od czasu do czasu urządzam sobie domowe spa - dobre dla ciała i umysłu.
ReplyDeleteCzas na odstresowanie! Włączam ulubioną muzykę i zaczynam od odprężającej kąpieli z pianką i lampką wina. Robię sobie peeling i nakładam ulubioną maskę do włosów. Po kąpieli smaruję skórę balsamem rozświetlającym i robię sobie pedikiur, który jesienią łatwo jest zaniedbać. Te wszystkie czynności nie kosztują dużo, a sprawią, że poczujemy się jak królowe jesieni! Bo chyba każda kobieta czuje się pewniejsza siebie kiedy jest zadbana (a nie od dziś wiadomo, że pewność siebie jest sexy!).
Zatem dbajmy o nasz wygląd, dziewczyny! Nie tylko latem, ale również w chłodniejsze, jesienne wieczory, abyśmy z dumą mogły nosić piękne, ciepłe sweterki na naszym wypielęgnowanym ciele :)
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteNa chandrę najlepsza jest rozmowa z ukochaną osobą! Narzeczony, przyjaciółka, mama... Do tego wspólnie przyrządzona gorąca herbata lub kakao. Polecam też grę: spróbujcie patrzeć sobie w oczy przez 2 minuty w kompletnej ciszy. To zawsze wzbudza wiele pozytywnych emocji, od spontanicznego śmiechu po łzy wzruszenia. Zawsze jednak skutkuje jednym: uświadomieniem sobie, jak bardzo uszczęśliwiają nas najbliżsi. Z nimi nie ma mowy o żadnej jesiennej chandrze!
ReplyDeleteCoraz krótsze dni, bezlistne drzewa i szaro-bura pogoda nie zniechęca mnie przed wyjściem z domu. Od dziecka uwielbiałam spędzać czas w lesie,obserwować zwierzęta i odpoczywać na łonie natury. Obecne warunki pogodowe, wbrew pozorom, właśnie temu sprzyjają. Uwielbiam oglądać (czasem nerwowe ;)) przygotowania do zimy ptaków i ssaków. Wypatrywać, gdzie wiewiórki ukrywają zapasy, jak suszą grzyby nabijając je na gałązki (byłam dumna, gdy jako dzieciak to pierwszy raz wypatrzyłam!), podglądać jak krukowate śledzą baśki i od razu wyjadają im zapasy :), wyszukiwać nowe, kosmiczne w kształtach grzyby, chodzić po kobiercu opadłych liści jak po dywanie w najwspanialszym pałacu. Myślę, że to między innymi dlatego związałam swoją przyszłość z lasem i mimo tego, że służbowo spędzam w nim teraz dużo czasu to jesienią zawsze udaję się do niego w cywilu ;) Do lasu trzeba się porządnie ubrać - szczególnie jesienią i zimą - stąd moje drugie jesienne uzależnienie - swetry. Z biegiem lat trochę zmądrzałam (przynajmniej pod tym względem ;)) i wolę inwestować w dobre gatunkowo ubrania, więc swetrów szukam w lumpkach albo raz na jakiś czas kupuję w sklepach. Z radością wyczekuję nieco chłodniejszych dni, by móc założyć swoje ulubione "grubasy".Tak naprawdę najlepszym lekarstwem na jesienną chandrę jest pokochanie jesieni, zaakceptowanie jej takiej, a nie innej (przecież zawsze chcemy żeby ktoś kochał nawet nasze drobne wady ;)) oraz docenienie jej uroków - tego, że właśnie jesienią ciepła herbata smakuje lepiej, koc wydaje się bardziej miękki a ulubiony serial jeszcze fajniejszy :)
ReplyDeletePozdrawiam
Marika
marika.prus91@gmail.com
Bardzo nie lubię jesieni. Naprawdę bardzo. Głównie dlatego, że jestem ogromnym zmarzluchem, a nic mnie tak nie chłodzi jak mroźne jesienne wiatry. Na szczęście, dzięki mnóstwu różnych zajęć i obowiązków, nie mam czasu na długotrwałą chandrę. Kiedy jednak czuję, że zaczyna się pojawiać, to umawiam się ze znajomymi. W końcu nic tak nie poprawia humoru jak rozmowa z nimi! :) Kiedy jednak mam ochotę na samotność, to zazwyczaj wybieram optymistyczną książkę oraz kubek dobrej (i koniecznie gorącej!) herbaty.
ReplyDeleteJesienne obniżenie nastroju...- chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć jakie to uczucie. A że wrażliwcy odczuwają wszystko bardziej i mocniej, to tym bardziej chandra staje się nieznośna. Czym w takim razie ratuję moje ciało, myśli i duszę?
ReplyDeleteOtóż korzystam z darów jesieni by zafundować zmysłom to, czego w innych porach roku nie da się doświadczyć. Gorąca zupa z dyni, koniecznie z curry i aromatycznymi przyprawami. Rozgniatanie orzechów, które potem się znajdą w smakowitych jesiennych ciasteczkach. Różyczki kalafiora obsypane startym parmezanem zamiast przekąski na uczelni, ulubione leczo z cukinii i całego bukietu warzyw jest kwintesencją darów jesieni. Potężna dawka witamin, smaków i zapachów to jeden ze sposobów na zadbanie o siebie w tym chłodnym czasie.
Warto też w tym czasie zadbać o ciepłe i wygodne ubrania, które sprawią, że nasz dzień będzie należał do komfortowych mimo wiatru czy jesiennej pluchy. Bo cóż nam z tego, że mamy przepiękny modny, delikatny szal w kolorach jesieni, gdy przy mocniejszym powiewie wiatru, przeszywa nas chłodny dreszcz. Albo co nam ze stylowego kapelusza z szerokim rondem, w deszczowy wietrzny dzień. Jestem zwolenniczką otulających, komfortowych a zarazem eleganckich ubrań na jesienną porę. Takich, które pomimo deszczu, chłodu pozwalają wygodnie spędzić dzień, gdziekolwiek jesteś.
Wyżej wymienione sposoby sprawdzają się to znakomicie, ale jest coś co zdecydowanie przebija to wszystko. Jeśli w skrócie powiem "miłość", uznamy to wszyscy za trywialne i zwyczajne. Ale jednak doczytajcie do końca... :) Człowiek nie jest samotną wyspą, ludzie lubią tworzyć archipelagi. Mimo, że wokół mnie wiele wysepek, to paradoksalnie ta najbliższa mi jest ponad 300 kilometrów stąd. To nie są romantyczne początki, bo latem nasz zegar pokazał już 3 lata. A mimo to ze spaceru wracam z garścią kolorowych liści, które mają jakieś takie bardziej intensywne kolory niż wcześniej. I nie ważne jest czy na oku mam kreskę, a na ustach głębokofioletową pomadkę, w której mnie tak lubisz, ale przed wyjściem troszczysz sie bardziej o to czy zabrałam rękawiczki, czy mój płaszcz jest wystarczająco ciepły. Ta piękna oddalona wyspa sprawia, że nieważne są sztormy na morzu, żadna chandra nie jest straszna. I cytując piosenkę "No need to run and hide
It's a wonderful, wonderful life..."
P.S. Na jesienne wieczory polecam szczególnie w wykonaniu tej uroczej pani: Katie Melua - Wonderful Life
J.
Kolejny rok sprawdza się mój sposób na jesienną chandrę. Wraz z nadejściem października maleje wszystkim ochota na wychodzenie z domu - nic dziwnego, plucha, wiatr..nie zapominajmy jednak o naszych przyjaciołach, zwierzętach ! Jesienią i zimą brakuje wolontariuszy. Postanowiłam więc wyprowadzać pieski na spacer. Kilka godzin w tygodniu z małymi przyjaciółmi najlepiej poprawia humor. Czuję, że robię coś dobrego, daję miłość i tą miłość otrzymuję ! Polecam każdemu :) (a taki ciepły kaszmirowy sweterek tylko by mnie dogrzał szczególnie, że na dworze coraz mniej przyjemnie ;)))
ReplyDeleteNa jesienną chandrę jest kilka sposobów u mnie. Przede wszystkim nie lubię marnować czasu i narzekać. W szczególności na pogodę, ale jeśli cięgle pada przygnębienie łapie nawet i mnie.. Jeśli tylko mogę staram się wieczorami biegać lub chodzić popływać. Po powrocie z uczelni regeneruje siły przy herbacie, ciepłym kocyku z książką i atlasem do anatomii.
ReplyDeleteLubię jesień za to, że nie mam wyrzutów sumienia z powodu spędzania czasu w domu. Kiedy za oknem pada lubię wypróbować nowy przepis na jakieś super ciacho, a ze względu na sezon postawiłam ostatnio na dynię. Dyniowy sernik z cynamonem i kajmakiem? Brzmi bardzo jesiennie i taki właśnie był. Kiedy w domu już pachnie pieczoną dynią, można usiąść z kawałkiem ciasta, herbatą i książką. Niezawodnym sposobem na takie właśnie wieczory jest zaproszenie przyjaciół na szybką partię scrabbli i oczywiście ciacho!
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteNiedawno odkrytym przeze mnie sposobem na spędzanie długich jesiennych wieczorów jest robienie na drutach. Naprawdę mnie to wciąga! W dodatku po długiej przerwie wracam do rysowania, co również uwielbiam. W związku z tym zawsze mam co robić, a wieczory mijają mi bardzo szybko i bez jesiennej chandry. Polecam wszystkim po prostu robić to, co lubi się najbardziej i rozwijać swoje pasje. To najlepszy sposób na domowe smutki.
ReplyDeleteA ja, Kasiu, na chandrę niezwłocznie reaguję ćwiczeniami! To i tylko to daje mi taki przypływ endorfin, energii i motywacji. Trochę HIITów i od razu czuję się o połowę szczuolejsza, a robienie przysiadów to dla mnie czysta euforia! Po takim wysiłku ponowne zagrzebanie się pod kocem już mi nie grozi :) wtedy idę na spacer z psami albo siadam przy biurku i tworzę napisy i ilustracje.
ReplyDeletePS. Przypomniał mi się jeszcze jeden genialny, niezawodny sposób. Nazwałam go, uwaga, szczeniakoterapią. Jako że od tygodnia mam w domu siedem małych, czarnych kulek, to nic tak nie pomaga na zły nastrój jak położenie się na plecach z tymi wszystkimi maluchami na klatce piersiowej i brzuchu. No nikt mi nie powie, że to nie jest najlepszy sposób na chandrę! ❤️
Moim sposobem na jesienną chandrę jest - nie dać się jej złapać! Mam głowę pełną pomysłów więc ciągle się coś dzieje kreatywnego. Chandra chyba mnie omija ;)
ReplyDeleteProste pytanie i prosta odpowiedź. Na jesienną chandrę najlepszy gruby sweterek, koc, kubek gorącej herbaty z cytryną i miodem oraz dobra lektura! :)
ReplyDeleteMoim ulubionym zajęciem na jesienną chandrę jest spacer po Krakowie,stąpanie po szeleszczących, kolorowych liściach ze słuchawkami na uszach. Ubieram wtedy ulubiony kaszmirowy sweter, który grzeje bardziej niż te najgrubsze sieciówkowe. A wieczorem wygrzewanie się pod kocem z kubkiem gorącego kakao
ReplyDeletei najlepszym serialem "Przyjaciele", który zawsze poprawia mi humor nawet w najgorsze dni. :)
Gorąca czekolada w uroczym kubku + najmilszy kocyk + śmieszne, frotowe skarpetki. I "Przyjaciele" :) Do tego ukochany u boku i żadna chandra nie ma racji bytu :)
ReplyDeletepsliwakowska@gmail.com
Jesień nigdy nie była moją ulubioną porą roku, dopóki nie zaczęłam odkrywać i dostrzegać piękna w każdym jej szczególe.
ReplyDeleteWystarczy zatrzymać się na chwilę by dostrzec, spokój i urok jesiennego klimatu.
Uwielbiam zatem wszystko, co kojarzy się z tą porą roku. Wykorzystuje odcienie czerwieni, zieleni, brązu, szarości i złota w każdym elemencie mojego ubioru, jak i innych szczegółach, takich jak make-up oraz manicure.
Mieszkanie otula nie tylko zapach cynamonowo-waniliowych świec ale również miękkie, przytulne materiały koców, poduszek i dywanów.
I oczywiście nie można zapomnieć o miłości, którą wyczuwam na każdym kroku. Dzięki niej żadna jesienna chandra mi nie straszna.
U mnie dziś biało za oknem, więc temat bardzo na czasie. Powiedzenie 'wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej' staje się tym bardziej aktualne. Także ja radzę sobie stawiając na obowiązkowe o tej porze roku dodatki, które wprowadzam zaraz po tym, kiedy za oknem robi się ciemno i baaardzo zimno! Jako, że podłoga już jesienią zaczyna poskrzypywać, kładę na niej włochaty dywan, wyciągam lampiony oraz świece i ustawiam w oknach. Nieodłączny staje się także gruby koc i ulubiony kubek wypełniony herbatą z rozgrzewającym imbirem. Nie ma nic lepszego niż wkroczyć do takiego ciepełka po całym dniu poza domem. Kiedy dni są krótkie, a godziny wleką się jak ślimak czas spędzam w kuchni. Pieczenie chleba, owocowej tarty z cynamonem i kardamonem oraz gotowanie kolorowych dań to mój sposób na tę podstępną jesień i nadchodzącą zimę :))
ReplyDeleteJesień to wyjątkowa pora roku, choć nie należy do moich ulubionych to staram się ją zaakceptować tak samo jak zbyt gorący dzień w lato, które kocham ( wtedy też się raczej nie załamuję, ale szukam alternatywy ). Krótkie, ponure często też deszczowe dni nie jednego wprowadzają w depresyjny nastrój i przyprawiają o chandrę. Nie należy się załamywać, ponieważ dobrze wiemy, że trzeba przez to przebrnąć, ale to nie oznacza, że mamy siedzieć zamknięci w domu pod kocem do lata. Wszystko zależy od nastawienia, jeśli będziemy mówić, że nie mamy co robić, albo nie będziemy wychodzić z domu kiedy znajomi gorąco zapraszają, "bo jest brzydka pogoda" to - tak wpadniemy w depresje, lecz nie przez pogodę, ale przez nas samych. Wręcz przeciwnie powinniśmy żyć pełnią życia. Moim niezastąpionym sposobem jest po prostu nie myślenie o tym, przecież życie toczy się dalej i dlaczego miałabym być szczęśliwa tylko w wiosnę czy lato. Kiedy zaczynają się coraz krótsze i coraz chłodniejsze dni staram się przyjmować więcej witamin, ponieważ jesień to również czas przeziębień, które także pogarszają nastrój. Kiedy za oknem pada uwielbiam usiąść pod ciepłym kocem z kubkiem gorącego kakao czy herbaty z cytryną i obejrzeć dobry film sama czy z przyjaciółką. Przyjemność sprawia mi kupowanie ciepłych stylowych swetrów, czapek, szalików i oczywiście butów, ponieważ nie ma co ukrywać wychodzić z domu także trzeba. Natomiast, kiedy pogoda się poprawia uwielbiam spacerować wśród kolorowych liści i czuć na twarzy promyki jesiennego słońca, to małe rzeczy a cieszą jak nic innego. Wtedy wyciągam aparat i prócz zdjęć stylizacji do bloga robię także zdjęcia pleneru, uwielbiam ten kolorowy widok. Często na poprawę nastroju przy braku pomysłów, bo nie będę robiła codziennie zdjęć liści czy zakupów ( kolejny powód do zmartwień - bankructwo haha ), po prostu planuję dzień wtedy dochodzą ćwiczenia, nauka, śpiew, czy spotkania ze znajomymi. Dzień mija szybko i zanim się obejrzymy zmieni się nie tylko pogoda, ale i nastrój. Pozdrawiam Dominika ( destinymido30@gmail.com )
ReplyDeleteCiepły sweter, który pachnie domem, kubek herbaty rumiankowej, koc i Harry Potter przeczytany setny raz. Czytam, nie myślę o smutkach, jestem w innym świecie. A czasami wystarczy kartka papieru, cienkopis, lecąca w tle czołówka Twin Peaks, mój pies opierający się o kolano i wtedy tworzę najładniejsze ilustracje.
ReplyDeletemoim sposobem na jesienną chandrę jest wyjście jej naprzeciw! :)
ReplyDeleteNajlepszym rozwiązaniem są: ciepły płaszcz, milutka czapka i szalik, aparat do ręki i spacer do pobliskiego parku.
Staram się ujarzmić jesienną aurę w obiektywie aparatu - wydobyć z niej to, co najpiękniejsze. Dla mnie to bardzo nostalgiczna pora roku, sprzyja zadumie, dlatego bardzo ją lubię. Nie bójmy się chandry - polubmy tę porę roku, która kojarzy się z miłymi powrotami do przytulnego domu, ciepłym swetrem, gorącą herbatą, dobrą książka, kolorowymi liści i wyczekiwaniem na święta.